1996, grudzień
Skusił nas Sylwek w Lądku-Zdroju. Znaleźliśmy tanie noclegi przez FWP i pojechaliśmy w osiem osób. Nasz hotel nazywał się Placówka, obecnie (2017) z tego co wiem jest w stanie upadku.
Był srogi mróz, ale robiliśmy dzielnie wycieczki 😄. Klasyka to oczywiście traska na Trojak i dalej na ruinki zamku Karpień.
Inna wycieczka w mroźny dzień zaprowadziła nas wzdłuż Białej Lądeckiej do Radochowa.
Po przejściu rzeczki wchodzimy na Cierniak a za nim do Jaskini Radochowskiej.
Pojechaliśmy również na organizowana wycieczkę na czeską stronę - do Nachodu oraz do Novego Mesta nad Metuji. Było naprawdę bardzo, bardzo zimno. Pewnikiem coś poniżej (-) dwudziestu dwóch stopni, jeśli dobrze pamiętam.
A oto zdjęcia z Międzygórza, które zrobiło na nas wtedy extra wrażenie.
Wodospad Wilczki (był wtedy jeszcze wyższy o 5 metrów, przed oberwaniem się progu w powodzi w lipcu kolejnego roku):
Wyleźliśmy też dla rozgrzewki na Igliczną /845/
No i oczywiście nie można tak sobie odpuścić wejścia na Śnieżnik, podjechaliśmy za Kletno i poszliśmy w najbardziej wytrwałej czwórce; tu koło kamieniołomu i Źródła Marianny (tam gdzie błękitny lód)
Dalsza droga klasycznie żółtym szlakiem
Po dojściu do schroniska idziemy na szczyt, nie było dużo śniegu...
...ale kiedy wracaliśmy - zaczęło sypać:
No i powrót do naszej "19stki", dawała radę na ośnieżonych drogach...
Był to bardzo fajny przedłużony Sylwek. No i to była dopiero zima!