Góry Bardzkie
2022, luty
Pogoda tak zwana "zimowa" nie rozpieszcza nas w tym roku. Niby jakiś tam śnieg leży w górach, ale trudno o ładną, mroźną wyżową pogodę, za to ciągle targani jesteśmy wichrami. Spodziewane prędkości wiatru około 90 km/h zniechęciły mnie do noclegu gdzieś w terenie mimo propozycji Artura. Nie całkiem jednak się zniechęciłem do jakiegokolwiek wypadu i stąd pomysł na tę krótką (22km i 900m pod górę) i węzłowatą traskę po Górach Bardzkich. Dawno nie byłem w rejonie pomiędzy Bardem a Srebrną Górą. Nie są to wysokie ani schodzone góry. Daje to niemal pewność, że będzie pusto na trasie. Tym razem udało nam się zebrać we trzech, oprócz mnie Mihu i nowo poznany Janek. Po zebraniu ekipy jedziemy szybko w trasę, jeszcze po drodze miałem jakieś problemy z ładowarką telefonu.
Na początek dojeżdżamy do niewielkiej wioseczki Mikołajów.
Już we wiosce powitał nas silny wiatr, obniżający odczuwalną temperaturę. Ledwo wyszliśmy poza ostatnie domy, wywinąłem orła na zlodzonej nawierzchni - był to nieomylny znak, aby jak najszybciej założyć raczki na buty. Szliśmy jedną z dolinek wrzynających się w grzbiet, ścieżką zwaną Szlakiem Wilczym Wądrożem. Po przejściu Przełęczy Mikołajowskiej za moment doszliśmy do szlaku grzbietowego. Silny wiatr nie daje nam wytchnienia, ale cóż, tego się spodziewałem, że w ciągu dnia będzie około 55 km/h.W drodze okazało się, że ten fragment szlaku pieszego został przystosowany również do ruchu biegówkowego. Mijamy się zatem z kilkoma, może dziesięcioma biegaczami. Jeden z nich miał do nas pretensje, żebyśmy szli "bokiem", naprawdę staraliśmy się nie przeszkadzać, ale środkiem jeżdżą łyżwą a po bokach - klasycznie, w śladach, więc już po prostu nie wiedziałem, którędy właściwie mamy iść? No nic, szybko poszedł nam ten trawers Wilczej Góry i Grodni i dotarliśmy do szlaku czerwonego (GSS). Otwiera się widok na twierdzę srebrnogórską wieńczącej płaski, przekształcony przez budowniczych szczyt Warownej Góry a poniżej stoku Ostroga ledwo widoczny wiadukt:Sprawnie skracamy dystans, w międzyczasie gubiąc gdzieś błękit
Po dojściu do szosy i przejściu przez 23 metrowy most nad wykopem kolejki zastanawiam się, co dalej. Pogoda już schowała swoje ładne oblicze i znów się spaskudziła, wrócił silniejszy wiatr i na(j)szły chmury. Proponuję krótką wizytę w dawnym schronisku PTTK Srebrna Góra czyli w Villi Hubertus. Pomysł został przyjęty z aplauzem i po kilku minutach już wchodziliśmy do wnętrza:
Ścieżka śladem kolei doprowadza nas do kolejnego wiaduktu, zwanego pierwotnie Mostem Dziewiczym. Widok na wiadukt żdanowski - 24 m jak obszył. Podobno z któregoś można skakać na bungee, może powtórzę tę przyjemność? No ale tu jest znacznie niżej, poprzednio to było 90 metrów.
Po minięciu Żdanowa czekało nas jeszcze przebicie się przez zalesioną Żdankę i powrót do Mikołajowa.