Góry Kaczawskie
2014, grudzień
Miałem taki pomysł na
wypad poświąteczny, żeby gdzieś się jednodniowo poszwędać.
Szukałem tradycyjnie jakichś wielkopolskich pagórków ale z głupia
frant sprawdziłem, dokąd mam wg googlemaps najbliżej w normalne
góry. W sumie to było jakby oczywiste, ale pokazało mi dojazd 3,5
godziny w Góry Kaczawskie..? Czy to możliwe? Należało poszukać
odpowiedzi. Szanowny menel zgodził się na spotkanko i przebieżkę.
Żeby zdążyć na okolice dziewiątej musiałem wstać koło
czwartej, droga zajęła mi ciut więcej niż 3,5 godziny ze względu
na to, że za Lesznem pojechałem jakąś mniej ważną drogą w
stronę Lubina. Droga była pozawiewana lekkim śniegiem i miała
sporo zakrętów. W Złotoryi zaczął padać śnieg i jeszcze
trafiła się jakaś zawalidroga.
W końcu dotarłem do Wojcieszowa , menelski już czekał. Zmiana butów i o dziewiątej ruszyliśmy. Poszliśmy żółtym szlakiem na Przełęcz Komarnicką. Waruneczki mimo niedużych wysokości n.p.m. były fajowo zimowe.
W końcu dotarłem do Wojcieszowa , menelski już czekał. Zmiana butów i o dziewiątej ruszyliśmy. Poszliśmy żółtym szlakiem na Przełęcz Komarnicką. Waruneczki mimo niedużych wysokości n.p.m. były fajowo zimowe.
Na przełęczy zwiedzamy
wiatkę i testujemy zawartość termosów :-)
Wyciągnąłem wydruki
topo i ustaliliśmy drogę wejścia zimowego na Maślak - najwyższy
wierzchołek zwany Folwarczną - pretendujący do miana najwyższego
w tym paśmie z wysokością około 724-725 m. Poszło nam szybko i
ustaliliśmy sprawnie punkt, z którego już wszędzie było w dół
:-).
(fot. menel)
Stwierdziliśmy jednak, że
sprawdzimy jeszcze mapę, czy to prawda , że pojawiają się jakieś
wychodnie skalne w tym grzbiecie, poszliśmy aby je odszukać.
Faktycznie, po kilku minutach wyszliśmy na kolejna kulminację ok.
715 m ze skalnym grzebieniem.
Po tych przyjemnościach
zeszliśmy z powrotem na przełęcz i doszliśmy do szlaku
niebieskiego a następnie na szczyt Skopca. Skopiec wbrew tabliczce
na szczycie ma wg ostatnich pomiarów około 720-722 m.
Po
pamiątkowych fotkach idziemy na trzeci wierzchołek tej wycieczki
czyli Baraniec /720/.
Za ogrodzeniem masztu odnaleźliśmy betonowe
podstawy punktu triangulacyjnego i zrobiliśmy sobie kolejną przerwę
śniadaniową. W tzw międzyczasie wiatr lekko przewiał chmury i
przez moment dostrzegaliśmy nawet skrawek błękitu nieba! A na
pewno polepszyło się światło co widać na fotkach.
My tymczasem poszliśmy
dalej jakiś czas niebieskim szlakiem , aby w pewnym momencie odbić
od niego na lewą stronę i jakimiś leśnymi ścieżkami dotarliśmy
w końcu do dolinki potoku a z nim razem do doliny Kaczawy. Zrobiliśmy
też mały rekonesans w stronę niebieskiego szlaku ale ze względu
na szczupłość pozostałego czasu odpuściliśmy sobie obchodzenie
masywu góry Miłek.
Wróciliśmy do autek i
przejechaliśmy do Jawora nieutrzymywaną w zimie drogą przez Chełmy
opodal Czartowskich Skał, są to miejsca, które zasługują kiedyś
na osobną wycieczkę. Spotkanie podsumowaliśmy obiadkiem w
"Ratuszowej" - carbonara pyszna, zaś zupa cebulowa wg mnie
nie dorastała czeskim "koleżankom". Za to miła obsługa 😃
pozdrawiam zimowo.