Jizerske hory
2025, marzec
Biała zimo, żegnaj! Czyżby? U nas w Pyrlandii dawno zielone trawy, ale cóż, my dzisiaj szukamy białej płaszczyzny!
Mihu kieruje, Mihu rządzi, jedziemy więc we trzech w Izerki. Na miejscu okazało się, że Norbert będzie tą razą robić wywiad w Świeradowie-Zdroju. Szczęśliwie pogranicznik przerzucił zainteresowanie na Bogu ducha winnego Czecha, który jechał tuż za nami. Zostaliśmy we dwójkę i idziemy śmiało pod górkę. He, he.
Mihu już daleko z przodu
Ja dostojnie dotarłem na szczyt, Smrk /1124/
Karkonoszki ładnie się prezentowały tego dnia, zresztą taki był właśnie powód, że dałem się łatwo namówić na tę jednodniową traskę - piękna pogoda.
Hejnice
Jizera wyłania się spoza Smedavskiej hory
Tutaj można było odsapnąć na słoneczku, przy łyku herby z termosu.
Tutaj można było odsapnąć na słoneczku, przy łyku herby z termosu.
Smědavská hora
Mihu był jakiś niewyraźny tego dnia, nic dziwnego, że po powrocie do Poznania się rozchorował
Oblodzone ubezpieczenia na skałce były trudniejsze do pokonania na zejściu
Dalej zeszliśmy dość oblodzoną ścieżką do dolinki potoku Hajeny.Mihu był jakiś niewyraźny tego dnia, nic dziwnego, że po powrocie do Poznania się rozchorował
Panowała tutaj zima, to zacienione miejsce opierało się ociepleniu i słońcu
Po drodze wypadała nam teraz Bartlova bouda, spodziewałem się, że będzie tego dnia nieczynna. Liczyłem jednak na coś dobrego w Hubertce. Tymczasem zonk, ona również była nieczynna!
Z tego głodu przyspieszyliśmy kroku i ostatnie kilometry przebyliśmy bardzo szybko.
Nové Město pod Smrkem okazało się gościnne i odwiedziliśmy zarówno sklepy (pivo, serki) jak i knajpę - Restaurace Dělňák: