niedziela, 24 kwietnia 2022

Wielkanoc zdrojowo

 Góry Izerskie


2022, kwiecień


Powrót w góry nastąpił znów szybko. Tym razem w wersji rodzinno-świątecznej. Jak zwykle jednak postarałem się, aby wyjazd miał również, hmm,  "program turystyczny" :-)

Pierwsza trasa to miła pętla w okolicach Świeradowa-Zdrój. Zielony szlak biegnie tu wprost po...deptaku,  a można wyjść bezpośrednio z niego i znaleźć się nagle w lesie. Piękne miasteczko!

Ze stoków Zajęcznika mimo mgieł można obserwować Sępią Górę i głęboką Dolinę Kwisy.Po minięciu wieży oraz wiaty wyszliśmy w lesie na niewyraźny szczyt Zajęcznik /595/ a z niego na Świeradówkę /605/. Jak dotąd było zimno i wilgotno, ładna mi Wielka Sobota, kwiecień, nie ma co!

Zeszliśmy do Czerniawy-Zdroju, i oto po drodze mignęło - i już zostało z nami słońce. 
Teraz pora na decyzję - szukamy wieży czy wracamy? Ekipa była zastała po zimie, ale podstępem można uzyskać wiele. "Na razie idziemy po stoku, ile damy radę". Heh. Mijała nas taka szybsza para...Daliśmy radę aż do miejsca, gdzie zauważyłem na drzewach po prawej czerwone markery. Najwidoczniej ktoś zrobił "skróta" do wieży, więc wbijamy w prawo, wieża będzie za jakieś 150 metrów. Ścieżka na końcu nieco się rozmyła, ale i tak byliśmy znacznie szybciej, niż wyprzedzający nas wcześniej ludzie. 
Wieża na Czerniawskiej Kopie / 775/ oferuje niezapomniany widok na Stóg Izerski i Smreka i jeszcze przy takim chmurowym zamieszaniu:
Zajęcznik, Świeradówka i Sępia Góra:
Chmury znikają i widać dokładniej obu kolegów:


Zeszliśmy szlakiem po drugiej stronie góry i przez Czerniawę dostaliśmy się wyżej do Sekretów Piwowara, knajpy znanej mi już wcześniej ze zlotu zimowego naszych sierotek po n.p.m. Ograniczyłem się tym razem do kwaśnicy (sudeckiej) 😁. Nieco zabawne jest to przenoszenie nazewnictwa z Podhala i z Beskidów w Sudety, ale ok, niech im będzie, nie wadzi mi to jakoś szczególnie.
Niby pozostał nam tylko powrót przez przełęcz do Świeradowa, ale od czego jest zły przewodnik? Odbiliśmy na lewo na Młynicę /653/ i tam wylazłem na drugą wieżę. Podsłuchując ludzi, okazało się, że widoczna naprzeciwko wieża nad Świeradowem-Zdrój jest droga. No nie da się ukryć. A tu nawet lunety są za free. Sprawdziłem obie.
Zeszliśmy dalej do centrum i zakończyliśmy imprezę deserami w Domu Zdrojowym.

Na drugi dzień miało być jeszcze ładniej. Pomysły były różne, również zahaczające o Czechy. Świeradów jednak jest cudowny pod tym względem, że nie trzeba wsiadać do auta, szlaki biegną tuż pod twoją kwaterą. Wyszliśmy zatem - na czerwony tzw. Główny Szlak Sudecki, kierunek Stóg. Ponad 600 metrów podejścia, jest moc. Wow, jak górsko :-)
No trzeba trochę podejść, trzeba. A można było wjechać gondolką. 

Głaz Izerski:
Rejon kopuły szczytowej powyżej 900 metrów to już w pełni śnieg

Z tyłu Karkonoszki
Nie było łatwo na tym śnieżnym podejściu. Wiadomo, że to niby nic takiego, ale wytłumacz to płucom, nogom, sercu. Jakoś tak mi się przypomniały podejścia po lodowcu i zatęskniłem za tym. Czy będzie mi to jeszcze kiedyś dane? 
Po kilku bólach wyszliśmy w okolice szczytu
Ostatni wysiłek i... stajemy w tłumie wycieczkowiczów, którzy wjechali tutaj kolejką. Nie ma co narzekać, robię fotki i idziemy jeszcze na sam szczyt, żeby chociaż luknąć na czeską stronę. Wycieczkowicze mają na nogach a to tenisówki, a to adidaski, a widziałem również jakby chodaki w rodzaju krocksów...
Nie mnie to oceniać a dopóki nie trzeba wzywać GOPRu, no to chyba ok ;-) Tyle, że z rozbawieniem można obserwować, jak gwiazdy tańczą na lodzie.
Na szczycie trzeba uważać. Z masztu telekomunikacji leciały girlandy lodowych płatów, tylko wiatr wiedział, dokąd je poniesie. Ale często zmierzały w stronę szlaku. Niby małe odłamki, ale miały sporą prędkość. Jeden trafił mnie.
Zwykłe zjawiska fizyczne zmian stanu skupienia potrafią przybrać nieoczekiwany i malowniczy wyraz:


Stóg Izerski /1107/. Kilkadziesiąt, czy może nieco więcej, metrów za szczytem ukazała się nam wieża na Smrku. Tym razem tylko z dala, ale nie omieszkam tam powrócić i kimnąć się w tym baraczku pod wieżą. 
Schronisko niestety było nawalone jak ruska walizka, trzeba było skorzystać z zapasów niesionych w plecakach.
I już, schodzimy, drogą z zielonym szlaczkiem "tą razą". Dwie atrakcje Świeradowa na jednym zdjęciu - gondolówka i Ścieżka w Chmurach (chociaż skoro anglojęzyczna nazwa brzmi "Sky Walk" to powinno czy nie być raczej "Podniebny Chodnik" XD).
Widać ilość śniegu kiedy przecinamy stok narciarski
Po powrocie wszyscy byli dziwnie zmęczeni.  Ale ja wieczorem jeszcze przeszedłem się na zachód słońca w okolice wspomnianej powyżej poskręcanej "wieży".
Rano pożegnaliśmy się z uroczym miasteczkiem. Muszę wrócić w Izerki, może dla odmiany od czeskiej strony, jak drzewiej bywało.