2012, sierpień
Tym razem skład jak i początek wyrypki są nietypowe. Z Gryfem zaczynamy z Bystrzycy Kłodzkiej.
Idziemy drogą w stronę Waliszowa. Niestety, gdzieś po drodze zaczyna padać deszcz, więc łapiemy stopa na te kilka kilometrów. Potem zaś idziemy korytem potoku Waliszowska Woda.
"Na powierzchnię" wynurzamy się koło Kamiennej i wleczemy się do Marcinkowa.
Przechodzimy oczywiście koło ruin kościółka.
Dalej już żółtym szlakiem idziemy do szosy. W kapliczce-przedsionku- robimy mały odpoczynek z drobnym posiłkiem i przesuszeniem się z grubsza (nie wiadomo, po co).
Po tym krótkim antrakcie zmieniamy ścieżkę i wyłazimy na szczyt Czarnej Góry /1204/.
Następnie klasycznie czerwonym szlakiem do schroniska przez Żmijowiec.
W schronisku sucho, to i humory dopisują.
Po bigosie i ogólnym odpoczynku można iść dalej, niestety pogoda nie zachęca do wchodzenia na szczyt, więc trawersem udajemy się do Domku.
Szwędamy się trochę po szlakach jak nie wiadomo co we mgle 😄
Dzień jest długi i trochę nudny ale czasem można i tak. Wracamy do Domku i chatkujemy w najlepsze.
Rano coś jakby nieco lepiej. Można zaryzykować wreszcie przejście na szczyt, więc tak robimy idąc jeszcze kawałek na czeską stronę do źródeł Morawy.
Oczywiście nie może zabraknąć kolejnego zdjęcia z tego samego szczytu do kolekcji. Chociaż to już trochę nudne 😄.
Klasycznie schodzimy na Międzygórze, łapiemy coś juz nie pamiętam bus czy stop i lądujemy...nie, nie w Lądku tylko w Kłodzku.
Imprezę zgodnie z najlepszymi wzorami zakończyliśmy posiłkiem w słynnym barze Małgosia :