Masyw Ślęży
2020, grudzień
Ostatnia wycieczka w roku urodziła się zupełnym przypadkiem poprzedniego dnia, kiedy wszedłem na fb. "Doczepiłem się" do koleżki, który akurat chciał jechać pod Ślężę.
Do tego zjawiły się jeszcze dwie kolejne osoby i w ten sposób zebrała się paczka. Rano byliśmy już w drodze do podnóży góry. Moi nowi znajomi mieli w garści małe książeczki, więc dla nich miał to być pierwszy szczyt do KGP a dla mnie, cóż, kolejna okazja na fajny kawałek podejścia i złapanie tchnienia zimy, którego u nas tak mało ostatnimi czasy.
Wybrałem wariant pokazujący najciekawszy fragment Masywu Ślęży i zarazem zaczynający się odcinkiem szlaku, którego nie miałem dotąd okazji przejść. Dlatego zaparkowaliśmy pod lasem nieopodal Białej. Przebiegający tędy zielony szlak podprowadza niepostrzeżenie pod Skalną, meandrując dolinką Sadowej i zboczami Kwarcowej Góry.
Wyłazimy na nasz pierwszy wspólny szczycik:
Niestety, jak widać nieubłaganie przybliża się moment, kiedy suma wieku dwóch dowolnych uczestników wycieczki zrówna się z moim. Dlatego też przez całą drogę musiałem wytężać płuca, żeby nadążyć za tą młodą ekipą.Na skalnej perci przez Olbrzymki nawet nie miałem okazji wyciągnąć aparatu. Dopiero zdjęcia z charakterystycznego punktu widokowego ukoiły moją chętkę na fotkę:Pojawiło się nieco ludzi, ale my sprawnie lawirujemy po oblodzonych kamieniach i wychodzimy na proste podejście do skałki przed szczytem.
Radunia: