Jestřebí Hory+Wzgórza Lewińskie+Góry Bystrzyckie
2014, styczeń
Po kilku perturbacjach związanych z wyborem kierunku wyjazdu , w końcu menel postawił sprawę na ostrzu noża i musiałem się zgodzić na Sudety 😌 Postanowiłem trochę rozszerzyć moja znajomość czeskiej strony po Broumovskich, Rychorach itd zacząć z worka Okrzeszyna ale pójść tym razem w inną stronę.
Wycieczka zaczęła się dla mnie o 21.16 , dojechałem do Wro o północy a pks miałem dopiero o ...4.20. Spędziłem czarujące chwile (3h) we "Wro by night" w Mac Donalds na rynku. Pks był punktualny i o 6.20 byłem w Kamiennej Górze.Tu jeszcze 1,5 h czekania na autobus (brrrr-rrr) i ok. wpół do dziewiątej byłem już w Okrzeszynie. Nareszcie mogłem zacząć iść i się rozgrzać. Przekroczyłem granicę i znalazłem się we wsi Petrzikowice,
odszukałem zielony szlak i ruszyłem nim pod górę. Na początek z doliny trzeba podejść jakieś 200m, mija się takie fajne skałki po lewej.
Droga była mało zachęcająca a już na pewno nie zimowa
Miejscóweczka na zimę - jakaś chatka już na grzbiecie
Nie wiem , czy to naturalne formacje skalne , czy usypana bariera :
Im było później , tym bardziej malały szanse na widoczki z wieży, niestety
Wędrowałem sobie dalej grzbiecikiem Jestrzebich Hor, mgła - cóż, narastała
W pewnym momencie mijam Bunkr Slavětín pomalowany w barwne plamy. Pol kolejnych dwóch kilometrach doszedłem w końcu do schroniska Jestřebí bouda.
Schronisko jest bardzo sympatyczne i jak na czeskie warunki tanie (200kc za noc), zapewne wrócę tam by zobaczyć jakieś widoczki z Zaltmana. W schronisku zjadłem liche kiełbaski z przepysznym chlebem, popiłem herbatkami i poszedłem dalej w mokrą mgłę.
Po krótkim czasie dociera się do Žaltmana (740m npm), najwyższego szczytu w Jestrzebich Horach.Mogę podziwiać tylko wieżę , widoków brak.

Na rozstajach poniżej szczytu znajduję piękną wiatę z paleniskiem
Czesi robią sobie tam właśnie kiełbaski z grilla, ja się tylko zatrzymuję na moment i ruszam dalej. Po drodze jest jeszcze jedna miejscówka na spanko
Po kilku kilometrach wyszedłem z lasu na otwartą przestrzeń, jest tam więzienie Odolov przy dawnej kopalni.
Nareszcie pojawiają się promyki słońca, rychło w czas. Ale Žaltmana nie widać, cały czas jest w chmurze
Za Odolovem porzucam zielony szlak i idę czerwonym.
Ogólnie cały czas idzie się wśród schronów, więc ich już nie fociłem, ale temu się coś przydarzyło - chyba oberwał z solidnego kalibru bo przeprowadzano tu jakieś próby balistyczne
Tu z kolei widok w stronę Broumovskich Sten
Ten bunkier także padł ofiarą czegoś wybuchowego i powstała piękna koliba
Ten też się rozpękł
Potem zmieniam szlaki co kilka minut - zielony-żółty-niebieski-zielony-czerwony..:-)
Podobał mi się początek i potem kiedy się idzie bardziej polami niż lasem. Nie wiadomo czemu Czesi prowadzą hrebenowkę wcale nie grzbietem, tylko gdzieś bokami, trawersami. Potem też ta plątanina szlaków...No ale warto się przejść i tak i jeszcze wrócę, żeby zobaczyć widok z wieży, górę Turov.
W miasteczku trochę odpoczywam w parku a potem udaję się na obiad w postaci fasolowej , piwa i pasterskiego syra.
Główny plac , ryneczek w Hronovie
Potem zaczyna się ściemniać , więc wychodzę ponad Hronov w poszukiwaniu miejsca na namiot. Poszedłem w stronę Zlicka czerwonym , po drodze Kříž pod Vršemi.
Przeszedłem już bez mała 30 km, należy się odpoczyn ...
Po rozbiciu się na skraju pola i lasu idę w kimę , przyświeca mi znany gwiazdozbiór

Noc minęła mi spokojnie , spałem jak dziecko kilkanaście godzin

A teraz nowy dzień, może będzie ładniejszy.
Już po śniadaniu , wszystko zwinięte , można ruszać
Dziś w planie rendez vous w Kudowie-Zdroju przed dwunastą ,więc muszę się spieszyć.
Przez Zlicko-Zavrchy zmierzam w stronę granicy i Pstrążnej.
Masyw Błędnych Skał od południowego zachodu:
A to już Pstrążna. Stamtąd poszedłem zielonym szlakiem do Czermnej.

Napotykam pierwszą porządną wodę , ugasiłem pragnienie ,obmyłem słone czoło
Przechodzę przez Czermną i zamiast dołem w sumie niepotrzebnie lezę górą przez Górę Parkową ,za to mogę sobie obejrzeć Altanę Miłości

To miejsce nadaje się na nockę z widokiem!
W rejonie Pijalni i Parku Zdrojowego w Kudowie-Zdroju nawiązuję kontakt telefoniczny z nadciągającymi posiłkami w postaci Franka i Menela.
W końcu nasze drogi schodzą się w restauracji "Zodiak" gdzie zjadamy pyszne mielone. Stamtąd ruszamy już we trójkę - do czerwonego szlaku przez Słoneczne Wzgórze a potem przez Wzgórza Włodzickie w kierunku Dusznik-Zdroju (przez Jerzykowice na Dańczów), ja lekko przerażony, bo nogi mam obolałe od wczoraj a już tego dnia przeszedłem ze 12 km a koledzy znani są z "chodów".
Na szczęście kolo dworca jest sklepik spożywczak, w którym można nabyć gięte kichy na ognicho i inne pyszności.
"W Dańczowie znajduje się dzwonnica sygnalizacyjna z połowy XIX w. Jedna z kilku zachowanych, jest przykładem regionalnego budownictwa ludowego, który jest charakterystyczny dla tego regionu."
Towarzyszy nam przez chwilę śmieszny pies
"Sztuczne ułatwienia" na szlaku a raczej utrudnienia
My tymczasem idziemy w kierunku Gomoły na noclegowy biwaczek.
Szlak przewija się wzgórzami i doprowadza nas na Grodczyn /803/ , najwyższy szczyt Wzgórz Lewińskich.
Trzy "krule" na Grodczynie:

Po zejściu ze szczytu mijamy ruiny wapiennika i zaglądamy do jednego z dwóch gospodarstw, w celu uzupełnienia zapasu wody.
Na szczyt docieramy przy świetle lampek. Rozbijamy namioty a następnie rozpalamy ognisko.
Kicha z ognia smakuje wyśmienicie, nad nami coraz silniejszy wiatr wygina korony drzew.
W nocy wiało wg prognozy meteo około 90km/h. Wiatr kładł mi namiot, ale najbardziej bałem się, że spadnie na nas jakiś słabszy bukowy konar.
5.01. Ruiny zamku Homole



Nasza kuchnia czyli pozostałości wiaty. Robimy wspólne śniadanko, pakujemy graty.
Idziemy do Dusznik-Zdroju.
W Dusznikach wpadamy na kawkę, szarlotkę a menelski zamawia jeszcze wielkie naleśniki "Nemo", ponoć delicje.
A potem ciągniemy po tych frykasach stromym żółtym do Muflona.
Ponownie Trzy "Krule" 😄na platformie widokowej schroniska turystycznego "Pod Muflonem":
W schronisku dajemy sobie lanczyk, zupki i tak dalej, jest miło, chociaż mało widokowo.
Idziemy jakimis ścieżkami leśnymi na Rozdroże Pod Błażkową a następnie podchodzimy na wydatny garb Rudnika i Wolarza /852/.
Zejscie z Wolarza podobnie strome jak zejście. Pozaszlakowo przebijamy się do rozdroża i dale przez las na Kamienną Górę /704/ ponad Polanicą. Tu niestety Fransua nas opuszcza idąc na wieczorny pociąg, a my rozbijamy namioty w układzie "tandem" 😄
Jeszcze wieczorny widoczek Polanicy i można iść spać po dietetycznej kolacji:
Dobranoc.
6.01.
Kamienna Góra /704/
Mój namiot z powyginanym stelażem po poprzedniej wichurze
Po spakowaniu się idziemy koło grobu Wredego a potem do żółtego szlaku, który prowadzi Drogą Stanisława (Wrede-Weg). Droga trawersuje kolejne zbocza, przede wszystkim najwyższej tu Łomnickiej Równi /897/.
"Droga została zbudowana w latach 1933-34 przez Friedricha Wredego celem ułatwienia komunikacji między letniskami po których dzisiaj nie ma śladu.Długość Drogi Stanisława 6,5 km przy różnicy wzniesień 240 m. Obecna nazwa funkcjonuje od lat 60-tych ub. wieku."
Postój robimy na łąkach Huty obok Fortu Wilhelma.
Schodzimy do dolinki, w której leży Zalesie. "Atrakcją w skali całej Ziemi Kłodzkiej jest miejscowy drewniany kościółek św. Anny. Wzniesiony on został w 1717 roku na wschodnim zboczu doliny jako kaplica przedpogrzebowa. Jego lekką bryłę na rzucie prostokąta nakrywa wysoki dach czterospadowy i strzelista sygnaturka. Korpus wykonano w konstrukcji zrębowej na podmurówce, okrywając monotonnym oszalowaniem."
https://dolny-slask.org.pl/516265,Zalesie,Kosciol_filialny_sw_Anny.html
W Starej Bystrzycy mamy po drodze sklepik a w nim Cyrankę (taką wodę alb oranżadę 😄)
Kończymy trasę w Bystrzycy Kłodzkiej. Orientacyjny przebieg całej wycieczki:
Zakończenie uczciliśmy w restauracji "Zielone Drzewo" obiadem.
Okazało się ,że lokal ten był pierwszym na Dolnym Śląsku zmienionym w ramach Rewolucji pani Magdy Gessler.
Efekt uznaliśmy zgodnie za udany 😄
Wycieczka zaczęła się dla mnie o 21.16 , dojechałem do Wro o północy a pks miałem dopiero o ...4.20. Spędziłem czarujące chwile (3h) we "Wro by night" w Mac Donalds na rynku. Pks był punktualny i o 6.20 byłem w Kamiennej Górze.Tu jeszcze 1,5 h czekania na autobus (brrrr-rrr) i ok. wpół do dziewiątej byłem już w Okrzeszynie. Nareszcie mogłem zacząć iść i się rozgrzać. Przekroczyłem granicę i znalazłem się we wsi Petrzikowice,
odszukałem zielony szlak i ruszyłem nim pod górę. Na początek z doliny trzeba podejść jakieś 200m, mija się takie fajne skałki po lewej.
Droga była mało zachęcająca a już na pewno nie zimowa
Miejscóweczka na zimę - jakaś chatka już na grzbiecie
Nie wiem , czy to naturalne formacje skalne , czy usypana bariera :
Im było później , tym bardziej malały szanse na widoczki z wieży, niestety
Wędrowałem sobie dalej grzbiecikiem Jestrzebich Hor, mgła - cóż, narastała
Schronisko jest bardzo sympatyczne i jak na czeskie warunki tanie (200kc za noc), zapewne wrócę tam by zobaczyć jakieś widoczki z Zaltmana. W schronisku zjadłem liche kiełbaski z przepysznym chlebem, popiłem herbatkami i poszedłem dalej w mokrą mgłę.
Po krótkim czasie dociera się do Žaltmana (740m npm), najwyższego szczytu w Jestrzebich Horach.Mogę podziwiać tylko wieżę , widoków brak.
Na rozstajach poniżej szczytu znajduję piękną wiatę z paleniskiem
Czesi robią sobie tam właśnie kiełbaski z grilla, ja się tylko zatrzymuję na moment i ruszam dalej. Po drodze jest jeszcze jedna miejscówka na spanko
Po kilku kilometrach wyszedłem z lasu na otwartą przestrzeń, jest tam więzienie Odolov przy dawnej kopalni.
Nareszcie pojawiają się promyki słońca, rychło w czas. Ale Žaltmana nie widać, cały czas jest w chmurze
W oddali pojawiają się Góry Orlickie:
Ogólnie cały czas idzie się wśród schronów, więc ich już nie fociłem, ale temu się coś przydarzyło - chyba oberwał z solidnego kalibru bo przeprowadzano tu jakieś próby balistyczne
Tu z kolei widok w stronę Broumovskich Sten
Ten bunkier także padł ofiarą czegoś wybuchowego i powstała piękna koliba
Ten też się rozpękł
Potem zmieniam szlaki co kilka minut - zielony-żółty-niebieski-zielony-czerwony..:-)
Podobał mi się początek i potem kiedy się idzie bardziej polami niż lasem. Nie wiadomo czemu Czesi prowadzą hrebenowkę wcale nie grzbietem, tylko gdzieś bokami, trawersami. Potem też ta plątanina szlaków...No ale warto się przejść i tak i jeszcze wrócę, żeby zobaczyć widok z wieży, górę Turov.
W końcu po kilku kilometrach wychodzę na stok nad miasteczkiem Hronov
W miasteczku trochę odpoczywam w parku a potem udaję się na obiad w postaci fasolowej , piwa i pasterskiego syra.
Główny plac , ryneczek w Hronovie
Potem zaczyna się ściemniać , więc wychodzę ponad Hronov w poszukiwaniu miejsca na namiot. Poszedłem w stronę Zlicka czerwonym , po drodze Kříž pod Vršemi.
Po rozbiciu się na skraju pola i lasu idę w kimę , przyświeca mi znany gwiazdozbiór
Noc minęła mi spokojnie , spałem jak dziecko kilkanaście godzin
A teraz nowy dzień, może będzie ładniejszy.
Już po śniadaniu , wszystko zwinięte , można ruszać
Dziś w planie rendez vous w Kudowie-Zdroju przed dwunastą ,więc muszę się spieszyć.
Przez Zlicko-Zavrchy zmierzam w stronę granicy i Pstrążnej.
Masyw Błędnych Skał od południowego zachodu:
Napotykam pierwszą porządną wodę , ugasiłem pragnienie ,obmyłem słone czoło
To miejsce nadaje się na nockę z widokiem!
W rejonie Pijalni i Parku Zdrojowego w Kudowie-Zdroju nawiązuję kontakt telefoniczny z nadciągającymi posiłkami w postaci Franka i Menela.
W końcu nasze drogi schodzą się w restauracji "Zodiak" gdzie zjadamy pyszne mielone. Stamtąd ruszamy już we trójkę - do czerwonego szlaku przez Słoneczne Wzgórze a potem przez Wzgórza Włodzickie w kierunku Dusznik-Zdroju (przez Jerzykowice na Dańczów), ja lekko przerażony, bo nogi mam obolałe od wczoraj a już tego dnia przeszedłem ze 12 km a koledzy znani są z "chodów".
Na szczęście kolo dworca jest sklepik spożywczak, w którym można nabyć gięte kichy na ognicho i inne pyszności.
"W Dańczowie znajduje się dzwonnica sygnalizacyjna z połowy XIX w. Jedna z kilku zachowanych, jest przykładem regionalnego budownictwa ludowego, który jest charakterystyczny dla tego regionu."
Towarzyszy nam przez chwilę śmieszny pies
"Sztuczne ułatwienia" na szlaku a raczej utrudnienia
Szlak przewija się wzgórzami i doprowadza nas na Grodczyn /803/ , najwyższy szczyt Wzgórz Lewińskich.
Trzy "krule" na Grodczynie:
Po zejściu ze szczytu mijamy ruiny wapiennika i zaglądamy do jednego z dwóch gospodarstw, w celu uzupełnienia zapasu wody.
Na szczyt docieramy przy świetle lampek. Rozbijamy namioty a następnie rozpalamy ognisko.
W nocy wiało wg prognozy meteo około 90km/h. Wiatr kładł mi namiot, ale najbardziej bałem się, że spadnie na nas jakiś słabszy bukowy konar.
5.01. Ruiny zamku Homole
Nasza kuchnia czyli pozostałości wiaty. Robimy wspólne śniadanko, pakujemy graty.
Idziemy do Dusznik-Zdroju.
W Dusznikach wpadamy na kawkę, szarlotkę a menelski zamawia jeszcze wielkie naleśniki "Nemo", ponoć delicje.
Ponownie Trzy "Krule" 😄na platformie widokowej schroniska turystycznego "Pod Muflonem":
W schronisku dajemy sobie lanczyk, zupki i tak dalej, jest miło, chociaż mało widokowo.
Idziemy jakimis ścieżkami leśnymi na Rozdroże Pod Błażkową a następnie podchodzimy na wydatny garb Rudnika i Wolarza /852/.
Zejscie z Wolarza podobnie strome jak zejście. Pozaszlakowo przebijamy się do rozdroża i dale przez las na Kamienną Górę /704/ ponad Polanicą. Tu niestety Fransua nas opuszcza idąc na wieczorny pociąg, a my rozbijamy namioty w układzie "tandem" 😄
Jeszcze wieczorny widoczek Polanicy i można iść spać po dietetycznej kolacji:
Dobranoc.
6.01.
Po spakowaniu się idziemy koło grobu Wredego a potem do żółtego szlaku, który prowadzi Drogą Stanisława (Wrede-Weg). Droga trawersuje kolejne zbocza, przede wszystkim najwyższej tu Łomnickiej Równi /897/.
"Droga została zbudowana w latach 1933-34 przez Friedricha Wredego celem ułatwienia komunikacji między letniskami po których dzisiaj nie ma śladu.Długość Drogi Stanisława 6,5 km przy różnicy wzniesień 240 m. Obecna nazwa funkcjonuje od lat 60-tych ub. wieku."
Postój robimy na łąkach Huty obok Fortu Wilhelma.
Schodzimy do dolinki, w której leży Zalesie. "Atrakcją w skali całej Ziemi Kłodzkiej jest miejscowy drewniany kościółek św. Anny. Wzniesiony on został w 1717 roku na wschodnim zboczu doliny jako kaplica przedpogrzebowa. Jego lekką bryłę na rzucie prostokąta nakrywa wysoki dach czterospadowy i strzelista sygnaturka. Korpus wykonano w konstrukcji zrębowej na podmurówce, okrywając monotonnym oszalowaniem."
https://dolny-slask.org.pl/516265,Zalesie,Kosciol_filialny_sw_Anny.html
W Starej Bystrzycy mamy po drodze sklepik a w nim Cyrankę (taką wodę alb oranżadę 😄)
(fot. menel)
Kończymy trasę w Bystrzycy Kłodzkiej. Orientacyjny przebieg całej wycieczki:
Zakończenie uczciliśmy w restauracji "Zielone Drzewo" obiadem.
Okazało się ,że lokal ten był pierwszym na Dolnym Śląsku zmienionym w ramach Rewolucji pani Magdy Gessler.
Efekt uznaliśmy zgodnie za udany 😄