poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Sierpniowe trawy

 Góry Opawskie - Zlatohorská vrchovina


2021, sierpień


W ramach sprawdzianu przed dłuższym i bardziej wymagającym wypadem postanowiłem przetestować moją formę na jakiejś fajnej, niebanalnej trasie. Okazało się badając mapy, że mimo ciut większej odległości, dzięki autobanie mam  trzygodzinny dostęp w całkiem mało schodzone górki. Wyjeżdżając o 6 parkowałem zatem o 9 w Zlatych Horach. Jakby nietrzeźwy lazłem na wschód, bo tam...wiadomo. 

Ożż ty w dupę...Znowu filtra zapomniałem.

No nic, wylazłem szlakiem żółtym w kierunku niebieskiego. Po drodze była jakaś mała zgubka, ale uparcie ciągnę w stronę ruin zameczku Leuchtenštejn. Mimo wysiłków znakarzy, żeby możliwie utrudnić przejście, przebiłem się przez pole jeżyn.
Wypełzłem przez kolejne krzaki malin na szczyt, Biskupia Kopa /890/. Było kilka osób, wypiłem litovela citron, i dalejże z górki na pazurki!
Szlakiem niebieskim (modrym) niemalże zbiegłem do doliny, po drodze cudo
Spodziewałem siew tych górach spotkać dziesiątki turystów na szlaku, tymczasem jest ludzi na palcach jednej ręki.
Niestety, po zejściu w najniższy punkt wycieczki - do Petrovic -  po przejściu przez tę wieś czekało mnie teraz podejście na kolejny grzbiet. A teraz odbiłem w lewo i pod górkę.
Gdzieś w rejonie krzyżówki U obrazku.
Wreszcie na górze...jak się okazało, nie na długo. Czytanie mapy na 2.5. W dolinie leżą Petrovice.
Myślałem głupio, że teraz będzie trawers. No i był, ale taki bardziej "opadający trawers"... aż do Svinnego potoku poniżej 500m npm czyli wyżej już byłem w Petrovicach. No i znowu podchodzenie 200 metrów.
Dalej drogami leśnymi na skrzyżowanie pod Kravi horą. Tam stoi fajowa wiatunia, w sam raz na odpoczynek i posiłek.
Pastwiska Na Malém Valštejně

Kraví hora i Na Valštejně to połogie pagóry, wędrówka grzbietem była bardzo przyjemna. 
Za pastwiskami kończy się uczęszczany przez kogokolwiek teren i ścieżka niemalże zanika, przypomniała mi się Słowacja i wędrówka morzem traw.
Kopy: Biskupia i Srebrna
Po wyjściu na Solná hora /868/ pokazał się też Pradziad, mimo chwilowo gorszej pogody; na całe szczęście, bo od tego słońca bym już chyba skisł
Zejście głęboko na przełęcz i znowu podejście na bliźniaczą niemal górkę. Widok z Kutný vrch /869/ na odwiedzoną przed chwilą Solną
Otwiera się na zejściu widok na Větrną z podłużnym grzbietem a za nią wystaje Biskupia Kopa:
Na przełęczy odwiedziłem z przyjemnością źródełko, gdzie zaczyna swój bieg Osoblaha, czyli rzeczka, od której bierze nazwę zarówno miasto jak i ten region: Osoblažsko. Rzeka następnie już w Polsce jako "Osobłoga" wpada w Krapkowicach do Odry. A zaczyna się tak niepozornie:
Chwilowo odświeżony mogę podchodzić dalej. Długi na kilka kilometrów grzbiet ma pośrednie kulminacje i fajne skalne wychodnie:
Po drodze jest jeszcze Macov /792/ i w końcu najwyższy punkt, Větrná /800 m/ z małym gołoborzem
Zejścia na tym wypadzie dawały mi w kość bardziej niż podejścia, powolutku zatem zszedłem na Petrovy boudy. Chat tutaj żadnych nie ma a nazwa to chyba pozostałość z dawnych czasów. Zasiadłem na chwilę coś zjeść i podumać nad dalszą trasą. Chciałem podejść jeszcze raz na Kopę, ale jak sobie pomyślałem, że będę musiał to stromo schodzić tym zielonym szlakiem, to mi się odechciało. Poszedłem zatem trawersem obok Biskupskej Studanki a następnie stromo zieloną ścieżką.
W Tatrach mamy Mnicha a tutaj po drodze stoi sobie Mnichův kámen, podobny? No może trochę:
Po wyjściu na łąkę przed Św. Rochem robię pożegnalne fotki z Kopą Biskupią
Co tu można jeszcze powiedzieć, zszedłem do autka w Zlatych Horach, zdążyłem jeszcze zrobić zakupy. Wypadzik okazał się całkiem wymagający, nóżki bolały po tych 30 km. Tereny zaś okazały się świetne do chodzenia, to był doskonały pomysł a na dodatek pojawiły mi się kolejne w tym rejonie, łącznie z zimowymi. Jeśli tylko dopisze śnieg to może być niezły rakietowy poligon.