sobota, 7 sierpnia 2021

Beskid Śląski - wakacje

 Beskid Śląski



2021, lipiec


Kilka migawek z rodzinnego wypadu w Beskidy. 

Zaczęliśmy przyjazdem do Ustronia i zakotwiczyliśmy w niedużym hotelu położonym bezpośrednio przy GSB na stokach Równicy. Może coś mi ten GSB próbuje powiedzieć ;-)

Zaczęliśmy ambitnym przejściem przez wybitny szczyt Skalica /487/ położony nad samą doliną Wisły :-)

Ale to była tylko rozbiegówka przed poważnym podejściem na Czantorię Wielką /995/ przez Polanę Stokłosicę. Po takim odwyku od gór, jaki miałem ostatnio to podejście było próbą sił - bardzo źle to dla mnie wypadło. Na szczęście można było odpocząć - odwiedzając drapieżne ptaki. Oto kilka z nich.


Zeszliśmy do Ustronia szlakiem Jana Galicza przez dolinę Poniwca. 


Niby jesteśmy w najbardziej zurbanizowanym Beskidzie w środku sezonu, ale na bocznych ścieżkach można spotkać tylko nielicznych turystów. To było regułą na wyjeździe. Przy wyciągach i temu podobnych "atrakcjach" - tłumy, kilkaset metrów dalej - błogi spokój.

Wtorek - zaczęliśmy od wejścia również bardzo zacisznym szlakiem na Orłową przez Palenicę. Stąd po drodze ładny widok w stronę Czantorii:

Mało tu Śląska, dużo Beskidów:

Na Orłowej

W drodze na Równicę

W oddali Błatnia, dobry pomysł na wypad:
Zakończenie w Dworze Skibowki znów z widokiem na masyw Czantorii.


Środa: odwiedzamy Soszów. W tym celu podjechaliśmy autobusem do Jawornika. Wsiedliśmy początkowo do "nie tego" pojazdu, ale dzięki uprzejmości kierowców udało się przesiąść. 
Początkowo dość stromo choć krótko na Przełęcz Beskidek, dalej grzbietem do schroniska.


Szlak do Wisły

Czwartek - tzw dzień wypoczynkowy, który potrafi być bardziej męczący od zwykłej wycieczki ;-)

Nisko przelatujące sowy...




Piąteczek: wycieczka wyjazdowa do Brennej. Stamtąd podeszliśmy na Cisową i Błatnią /917/.
To był upalny dzień. Chociaż w zasadzie nie odbiegał jakoś od normy wyjazdowej.


Tradycyjne widoczki z Błatniej. Beskid Śląski też może chwilami poudawać, że jest nieco.. bieszczadzki ;-)
A tutaj na zejściu już bardziej typowo beskidzko.


Dzień przejazdu. Mimo całego auta zapakowanego do podróży, udało się po drodze machnąć małą traskę. Zaczęliśmy w Bystrej, jednej z wielu miejscowości o tej nazwie w naszych Beskidach. Stąd prowadzą szlaki na jeden z lubianych weekendowych celów - Kozią Górę i do schroniska, którego jeszcze nie widziałem. Jedno z ostatnich jak sądzę, zresztą to od dawna (bodajże od lat 70-tych) nie jest schronisko PTTK.

Widok na grzbiet Klimczok-Szyndzielnia, a z przodu Kołowrót /788/, na który właśnie się wybierzemy.

Wróciliśmy doliną Bysterki, jak się okazało również szlakiem mało uczęszczanym.
Zadomowiliśmy się w nowym miejscu.
W niedzielę spotkaliśmy się z Przemkiem, by wspólnie przejść się na Skrzyczne.
Pogoda na tej jednej wycieczce pogarszała się stopniowo, by wreszcie na szczycie powitać nas chwilową zlewą.
Tłoczyliśmy się z mnóstwem ludzi w schronisku ale nawet udało się wypić herbaty i zjeść ogórkową :-)
Deszcz zelżał po niejakiej godzinie a potem w ogóle przestał padać.
Barania Góra:
Nawet tak oblegane miejsce jak Malinowska Skała przy takiej pogodzie odzyskuje swój urok:


Fajnie wyszło to kołowanie
Wróciliśmy szlakiem żółtym w kierunku Kościelca i w dolinę Leśnianki. Tu również są piękne miejsca

Poniedziałek: ze względu na dojmujący upał tym razem dzień...wypoczynkowy ;-) zabieram ekipę na Żar. Jesteśmy w środku Beskidu Małego, przed nami  Czupel - Hrobacza Łąka i przyległości.
Miejsce jest znane z wyczynów szybowców, lotniarzy...
Resztę dnia spędziliśmy w Żywcu i w hotelu :-) Mieliśmy super widok na Beskidy z Babią Górą na czele.

Wtorek - po opadach w nocy góry "dymiły"
Jeszcze są takie klimaty, fajnie, że są:
Życie jak w Madrycie
A jeszcze był basen wewnętrzny.
Kolejnego dnia odwiedziliśmy znów Beskid Mały - wejściem na Magurkę i dalej na Czupel.
Jak zawsze widok na Skrzyczne.
Kolejnego dnia przeszliśmy się ścieżką "Doliną Zimnika" chociaż w zasadzie potok nazywa się Leśnianka a Zimnik to zdaje się albo źródełko albo jeden z dopływów:



Koniec wyjazdu, szybko minęły te dni. Udało się zobaczyć mnóstwo roślin, zwierząt i owadów, szczególnie motyli, udało się zobaczyć sporego zaskrońca przemierzającego naszą ścieżkę. Nie udało się tym razem zobaczyć salamandry :-(