Góry Bystrzyckie + Orlicke hory
2025, kwiecień
Tak, czekaliśmy od dawna na te dwa, trzy dni. Na szczęście pogoda dopisała i dzięki temu możliwe były dwie małe świąteczne wycieczki. Mogłem pokazać rodzinie znane mi uprzednio miejsca i zaklajstrować w ten sposób tęsknotę za prawdziwym trekkingiem.
Wielka Sobota.
Wybrałem ten dzień na wypad na czeską stronę, w pasmo Orlickich. Pojechaliśmy tam między innymi przez mostek w Niemojowie, ten sam, przez który dawno temu przechodziliśmy z menelem pieszo w czasie jego rekonwalescencji po złamanej nodze.
Na przełęczy Panske Pole jest duży parking i z niego można już spokojnie zrobić krótką traskę na szczyt. Oczywiście wszędzie tutaj można się natknąć na schrony
Szlak czerwony jest łatwy, ale cały czas pod górkę
Na ścieżce nie mijaliśmy wielu ludzi ale za to na robale zawsze się znajdzie chwila wolna
Po wyjściu na szczyt spotykamy spore grupy ludzi, głównie Czechów. Właściwie chyba tylko Czechów. I Czeszki.
Anensky vrch /992/
Niestety akurat, kiedy byliśmy na Rozhledni
Anna, pogoda i widzialność się popierniczkowały
Fotogeniczne drzewa, młodsze od tych bunkrów (schronów). To w sumie ciekawa sprawa, bo widzę, że na mapie niektóre obiekty są opisane "srub" czyli schron a inne "bunkr" czyli bunkier.
Ło, tam panocku Desztną widać, tam żem kiedy społ
Wróciliśmy niby tą samą drogą, ale odbiliśmy do Grupy Warownej Haniczka. T-34 na śmietniku historii.
Trasa podziemna będzie czynna dopiero od maja więc nie było nad czym deliberować. Bufet zaś nas nie zainteresował ze względu na:
1. dużą kolejkę Czechów i Czeszek;
2. brak możliwości płacenia kartą, a miałem ze sobą tylko 120 koron;
3. nieciekawą (typowe) ofertę kulinarną.
Wróciliśmy więc na parking a tam dość miła niespodzianka: Občerstvení "ÁČKO" funguje (czyli działa) i jak się okazało po krótkiej rozmowie, oferuje zupę soczewicową! To bodaj moja druga po czosnkowej ulubiona czeska zupa, więc namówiłem ekipę i po chwili zajadaliśmy pajdy kminkowego chleba do "szoszowicowej" albo "czoczkowej" w zależności od chęci.
No i wróciliśmy do hotelu...
Ale, ale! Nie tak szybko, przecież odwiedziliśmy jeszcze jedno miejsce, położone niby blisko polskiej granicy, jednak pieszo nigdy nie było mi tam po drodze. No bo zamiast górami, trzeba tam iść doliną rzeki. Chodzi mi oczywiście o przełom Dzikiej Orlicy nazywany po czesku Zemská brána. O dziwo, zainteresowanie tego dnia było duże i musiałem zaparkować dość daleko. Wróciliśmy do mostu:
A dalszy szlak jest ciekawy, choć krótki
W dół po kamieniach, do góry po tychże i z powrotem...
Aż po kilkuset metrach dochodzimy do mostku pod nazwą
Pašerácká lávka (Kładka Przemytnika). Widać dawno temu coś tutaj przemycano, tytoń, rum albo orzeszki.
Ponad bystrą
Dziką Orlicą, która w tym miejscu zakręca o 90 stopni, wznosi się spora skała, lecz nie znalazłem jej nazwy:
No i teraz można z czystym sumieniem oznajmić, iż wróciliśmy do hotelu - jadąc przez przełęcz Adam i Międzylesie.
Niedziela Wielkanocna.
Po świątecznym śniadaniu energia nas rozpierała, więc nie było na co czekać, tylko udać się w góry.
Na ten dzień zaplanowałem prostą trasę przez Jagodną z małym mykiem.
Zawiozłem nas za Przełęcz nad Porębą /690/ na początek odbicia szlaku z szosy w las.
Niedziela powitała nas znacznie lepszą aurą i musiałem użyć okulary na słońce!
Pierwszy odcinek, wiadomo, jest dosyć stromy, dalej robi się "płaściej":
Ale za to słonko operowało na całego, aż mi się karczycho spiekło lekko
Jak zwykle, po drodze ludzi mało, na szczycie sporo. Wiadomo, większość turystów podchodzi od strony schroniska. No i pieski również.
Jak zawsze widoczki cieszą oko
Ten nie
Ten tak
I teraz czas na myk. Ja szybko zszedłem z powrotem do autka, a reszta wycieczki poszła sobie spokojnie dalej w dół.
Przejazd odcinkiem Autostrady Sudeckiej kosztował mnie mnóstwo nerwów i amorów mimo prędkości około 20km/h.
Spotkaliśmy się wszyscy w schronisku Jagodna. Tym razem zamiast obiadu skończyło się na opowieściach o dobrym jedzeniu w tym przybytku, bo mieliśmy żarcie (+Dworski ajerkoniak) na dole w Długopolu.
W
Długopolu-Zdroju można się przespacerować po odnowionym parku zdrojowym, miła odmiana po latach.
No cóż, czego chcieć więcej, Święta z rodzinką, pogoda, jakieś górki do tego.