sobota, 28 grudnia 2024

Do ch..atki z tą bandą.

 Masyw Śnieżnika


2024, grudzień


Tuż przed Sylwestrem, sobota, piękna pogoda. Zapewniony tłum na szlakach i w schronisku. Miałem spore obawy, co  w takim razie będzie się działo w kultowym domku? No ale obiecaliśmy z Mihem trzeciemu kompanowi -Norbiemu, że odwiedzimy chatkę darmową i ciepłą zarazem ;-)

Klasycznie dojechaliśmy do Międzygórza, dość późno ale nie mieliśmy powodu, żeby się śpieszyć.

Tyle, że cały parking był zapchany samochodami "jednodniówkowców". Cóż, czy to się podoba, czy nie, taka forma wyjazdów obecnie dominuje. Ma to dla mnie również swoje dobre skutki.

W zwykłym czasie wyszliśmy na Halę pod Śnieżnikiem, przy schronisku było mnóstwo ludzi...a w schronisku to już całkiem pełno. Mimo kolejki zdecydowaliśmy się na kolejkę. Opata.

Po tym przystanku ruszyliśmy dalej
kierujemy się na szczyt
Nadal stoi to:
Korzystając z mnóstwa czasu zrobiliśmy długaśny postój, z pstrykaniem zdjęć z góry wieży, z dołu wieży i w ogóle bez wieży.

Oczywiście przy takiej pogodzie był piękny wgląd w Jeseniki
I w drugą stronę

Norbi pilnuje szpeju
Przyszedł powoli zachodzik


Poprowadziłem ekipkę ścieżką przez las, było dość dużo śladów - co wróżyło obsadzenie już domku jakąś załogą.
Tymczasem...okazało się, że cały wieczór byliśmy mieliśmy tylko dla siebie! Toż to wariactwo, ostatni raz byłem tam "samemu we dwóch" z kilkanaście lat temu.

Wieczór minął nam bajecznie zabawnie jak to zawsze bywa z tymi ziomkami.

Rano nie zwlekając ruszyliśmy szybko na szczyt szukając pierwszych porannych promyków.

Wróciliśmy na Śnieżniczek
Słońce właśnie wzeszło ponad górami

Poszliśmy na śniadanie do schroniska, było chwilowo jakby mniej ludzi. 
Konsi postanowił schodzić do auta, my z Mihem poszliśmy na Mały Śnieżnik i Trójmorski Wierch.
Co tu komentować, po prostu szło się fajowo, śniegowo i tyle.

Trochę się ślizgałem, raczków nie miałem.
No zajebiste są te widoczki z Trójmorskiego

Idziemy dalej, niżej i niżej
O, a tu z tyłu Śnieżniczek
Dużo zdjęć się robiło przy tak fajnej pogodzie
Mihu dzielnie mi towarzyszył mimo braku jedzenia, dzieliliśmy się krówką na pół
Zostawiliśmy Jeleni Wierch i idziemy, idziemy

Po bardzo ostrym zejściu z ostatniej kulminacji grzbietu granicznego odbiliśmy w prawo do Polski.
Tu były już tylko ślady śniegu.
Konsi czyli Norbi podjechał po nas do Pisar i to był koniec tej zacnej traski. Wszystko się udało, chatkowanko podobało się Uczestnikom i ogólnie było zajedwabiście. Dla mnie był szokiem powrót po latach do samotnego chatkowania pod Śnieżnikiem.


poniedziałek, 23 grudnia 2024

Tym razem Polanica-Zdrój.

Góry Bystrzyckie + Góry Stołowe


2024, grudzień



Tym razem a może tą razą, Święta spędziliśmy w zacnej mieścinie zdrojowej Polanicy.

24 XII Śniegu  w uzdrowisku nie było, ale poszliśmy go poszukać - najpierw w Góry Bystrzyckie, wokół Polanicy.

Tu nie ma śniegu.

Tu nie ma śniegu.
Tu nie ma śniegu.
Tu nie ma śniegu. Chociaż...
Piekielna Góra /537/. A tam naprzeciwko na Wolarzu /852/ jest biało.
Z tego smutku prawie bym spadł z Garncarza /460/
A jest skąd spadać

25 XII No to może trzeba udać się w Góry Stołowe? Skalne Grzybasy?
Pojechaliśmy do Batorówka.
Nad Czerwoną Wodą jest śnieg. 
Koło Żaby jest śnieg.
Widać ogromne spustoszenia w lesie, nie wiem, kiedy się to stało? Cóż, ostatnio byłem tu w 2021...

Parowóz zupełnie odsłonięty:
Wszędzie połamane gałęzie i pnie, zejście do Pielgrzyma totalnie zasłane iglastymi spadami. Ciężko się szło po takim "podkładzie".
Zakręciliśmy zgrabną pętlę wokół Grzybasów. Przez Wrota
Tu też wszystko odsłonięte, a to był środek lasu

Powrót do doliny Czerwonej Wody, naprzeciwko widoczny Dziczy Grzbiet. Muszę się tam kiedyś wybrać, na szlak ER-2.
Taak, muszę koniecznie znów wrócić w Stołowe w wariancie plecakowym.
I jeszcze w powrotnej drodze mieliśmy niemiłą  przygodę z wpadnięciem autem w wyrwę. Skończyło się powrotem do domu na dojazdówce i prostowaniem felgi.