2013, listopad
22-24 XI
Spotkaliśmy się nietypowo tym razem w schronisku Nad Łomniczką , dokąd dotarliśmy wieczorem , menel około 21, ja około 24. Nockę spędziliśmy na glebie korzystając z uprzejmości gospodarzy. Pogoda miała być kiepska i nastawiliśmy się na zmoknięcie i/lub zmarznięcie.
Rano po śniadaniu (niestety kuchnia nie oferuje jajówy, skończyło się na jakiejś kiełbie grzanej) wychodzimy przed schronisko , pogoda mało zachęcająca. Jednak po kilkuset metrach rozpoczynają się prześwity w stronę Śnieżki
Im wyżej , tym zaczyna się robić coraz bardziej zaskakująco i ciekawie
Przekraczamy żleb coraz to podmarzającej Łomniczki
i zaczynamy się wbijać w zakosy. Nad głowami co i rusz ciekawe zjawiska:
A nam w to graj, bo nastawieni byliśmy na deszcz , marznącą mżawkę lub śnieg....
Im bliżej grzbietu, tym lepiej
Aż w końcu stajemy ze słońcem twarzą w twarz!
Odbijamy na Śnieżkę po krótkiej wizycie w Śląskim Domu
Na szczycie - widoki na morze chmur, inwersja jak się patrzy, wierzch chmur na około
1200 wg mnie, wszystkie inne sudeckie pasma się pochowały pod pierzynką
Przy zejściu ze Śnieżuni przydały mi się kathule
Kandydat na pocztówkę
Zmierzamy sobie "nienerwowo" do Łąkowej Chaty
Tyczki czekają na śnieg
Czechów w schronisku sporo, wielu z kejtrami a niewielu z dzieciakami - to taki signum temporis chyba...
Zamawiam polotmavego leżaka z najwyżej położonego browaru w Czechach, menel folguje swojemu nałogowi pijąc dziwaczny brązowy napój ziołowy o nazwie Cynfolia (czy jakoś tak 😁).
Dalej standardowo podążyliśmy głównym grzbietem z postojem na zupę i bee-gees w Odrodzeniu, w międzyczasie pogoda klękła i zapadła ciemność. W zacinającym marznącym deszczu docieramy do wiaty na Czarnej Przełęczy, gdzie spędzamy nockę.
Rano cały czas w takiej aurze schodzimy na drugie śniadanie do schroniska Pod Łabskim Szczytem
Imprezę kończymy w Szklarskiej na pks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz