niedziela, 17 lutego 2008

Ferie - Korbielów

Beskid Żywiecki


2008, luty





Kolejne ferie w fajnej kompanii. Tym razem chcieliśmy zajrzeć do jednej ze 
zimowych stolic Polski - Korbielowa. 
Bierzemy pokoje w agro niedaleko "centruma". Ogólnie wyjazd miał być na zasadzie łapania dwóch srok za ogon - ja z Panem Malinowskim mieliśmy ochotę na Babią Górę, Pilsko itd,  ale również dzieci miały mieć swoją porcję atrakcji na śniegu.

Pierwsza wycieczka wspólna - wyłazimy z Korbielowa niebieskim szlakiem na przełęcz Przysłop i następnie przez Łabysówkę schodzimy czarnym na Krzyżową. 

Niestety, oddaliło nas to bardzo od naszego miejsca zamieszkania i wracaliśmy długo szosą, co mocno umęczyło szczególnie naszą młodzież.

Próbowaliśmy również sił na stoku 😄 chociaż ja nigdy nie złapałem narciarskiego bakcyla, więc dzieciom zatem też nie potrafię go przekazać. Ale zabawa był przednia:


Podjechałem też z rodzinką wyciągiem na Solisko w celu udania się na Pilsko, niestety dalsza droga była utrudniona z powodu kolizji szlaków letnich z narciarskimi, a było oczywiście mnóstwo narciarzy. Zeszliśmy zatem przez las do żółtego lub zielonego szlaku, już tego detalu nie pamiętam.

Główną wycieczką wyjazdu była wizyta na Babiej Górze wspólnie z Panem Malinowskim.
Zostaliśmy podwiezieni do schroniska Slana Voda. Stamtąd ruszyliśmy czerwonym szlakiem póki co drogą w kierunku Małej Babiej Góry. Warun zimowy był naprawdę potężny - po zejściu z drogi momentalnie wpadliśmy po uda, na szczęście byliśmy uzbrojeni w rakiety.
Podejście doliną przez Borsucze jest dość uciążliwe, ale dopiero za wspomnianym szczytem jest stromy odcinek, na którym robimy wysokość.
Wreszcie las się kończy i wychodzimy na szczytową polanę Małej Babiej Góry /1515/.

Przed nami jeszcze "tylko" zejście na przełęcz Brona i podejście zachodnim ramieniem Babiej. Mimo silnego wiatru robimy temat sprawnie, bo przecież jesteśmy na lekko. Wychodzimy na szczyt - Babia Góra /1625/:

Wracamy tą samą drogą na Małą Babią Górę i dalej granicą na przełęcz Jałowiecką, śnieg tutaj jest już przewiany i przemrożony, w rakietach idzie się po wierzchu idealnie, mijamy idącą w tym samym kierunku "pieszą" wycieczkę bez żadnego trudu. Dalej przez Słowację schodzimy do żółtego szlaku i już leśną drogą do szosy w Oravskiej Polhorze. Stąd odbiera nas samochodem Ala i wracamy do Korbielowa.