niedziela, 25 października 2015

Zlot nr XV

Beskid Mały




2015, październik





Na kolejny zlocik został wytypowany Beskid Mały i schronisko na Leskowcu.
Przyjeżdżamy wieczorkiem moim autkiem do Rzyk. Żeby nie chodzić na głodniaka, co jest szkodliwe dla organizmu, na początek wizyta w knajpie Smaki na szlaku. Już sama nazwa jest dobra a co z daniami? Flaczki dobre, można ruszać. Po ciemku mozolnie wspinamy się stromym czarnym szlakiem.
W schronisku imprezka powitalna, ale nie rozkręcamy się za bardzo, bo jutro trasa zlotowa.
Rano pogoda i humory dopisują, ruszamy na szlak. Powitalna fotka przed schroniskiem

I na szczycie Leskowca /922/

(fot. menel)
Potem grupowo poszliśmy głównym grzbietem na Łamaną Skałę i Potrójną.



(fot. menel)







Tak docieramy wspólnie na Przęłęcz Kocierską. Tam zasiadamy w Zajeździe Górskim Kocierz Hotel&Spa i się dzieje! Samo przestudiowanie menu przyprawia o ślinotok i ból decyzyjny. W końcu wybieramy przy naszym stole danie zwane "Czarcie koryto" - było przeznaczone niby dla czterech osób ale rozsądniej byłoby je podzielić na osób pięć, ponieważ spałaszowaliśmy mięsiwa ale nie daliśmy rady ani frytkom ani surówkom a jeszcze dwa kotlety zapobiegliwie zabrałem do plecaka i przydały się do wódeczności wieczorem.
Wracamy tą samą drogą, mimo początkowego pomysłu, żeby iść zielonym, ale nikomu po sutym obiedzie się nie chciało.





Wieczorem impreza zlotowa, Krutul wymiatał na gitarze a pozostali mniej lub bardziej udanie śpiewali lub wyli. Najbardziej zapadło w pamięć wykonanie "Oprócz błękitnego nieba", może ze względu na zwiększoną ilość refrenów...

(fot. Lidka)

W niedzielę rano nadal pogoda jak się patrzy, ale trzeba wracać. Idziemy jeszcze na szczyt Leskowca a stamtąd kierunek Gancarz /802/.





Lecimy zielonym a w pewnym momencie odbijamy na Rzyki we właściwym miejscu, wychodząc wprost na plac przed kościołem, do autka.
Mój najweselszy jak dotąd zlot będę wspominał, gdyby mi się kiedyś nie chciało jechać na jakiś kolejny.