Broumovské stěny
2025, maj
Ostatnimi laty zdarzają mi się wyjazdy ze spontanicznie poznanymi osobami z grup fb i jak dotąd nie trafiłem jeszcze ani na osoby niesolidne, tzw ściemniaczy, ani też na buców czyli tzw buraków.
No a na kogo nadziałem się tym razem?
Na początek w Lesznie na Jarka, który zabrał mnie swoim promem kosmicznym w dalszą podróż. Okazało się, że mamy sporo do pogadania o różnych męskich tematach.
We Wrocku na pokład wsiedli Alicja, Tomek i Justyna z...maltańczykiem o wdzięcznym imieniu Lolek.
Ostatnie kilometry przed Pasterką zrobiliśmy w deszczu, ale jak tylko wysiedliśmy z promu, deszcz ustał.
Bez przeszkód zatem mogliśmy pójść na trasę. Zorientowałem się, że zaplanowana trasa pokrywa się niemal z trasą z mojego pierwszego zlotu forum npm z 2011 roku. Czyli gdzieś po drodze będzie słynny patison!
Oczywiście najpierw skierowaliśmy się na pętlę wokół Bożanowskiego Spiczaka
No i oczywiście Patison*, tu się wygłupiam przed obiektywem Alicji:
punkt widokowy Božanovský Špičák /781/
ale dotarliśmy na punkt widokowy na skraju Koruny po przeciśnięciu się przez taką...szczelinę, myślę, że nie ujawnię tu wielkiej tajemnicy, mówiąc, iż Jarek ponoć lubi szczeliny

Tu miał miejsce pierwszy postój. Dzielny Lolek otrzymał kolejną porcję kabanosów, ja nie miałem ze sobą takich frykasów! Tylko jakieś roztapiające się od gorąca prince-polo...
Stąd poszliśmy dalej na zachód, mijając skały i skałkiNo ale przecież, właśnie jesteśmy tuż obok słynnej Velkej kupy /713/, więc Lolek będzie mógł...no włacha.A to nie, to nie było to, o czym pisałem wyżej. To jakaś skała, której nazwę zapomniałem.
Patison* - prawdziwa i prozaiczna nazwa tej skałki brzmi Kowadło.
Czartowski Zad** - czeska nazwa tego utworu skalnego to zaledwie Čertovo sedlo.