niedziela, 8 października 2006

Gorczański Zlot odorowy

Gorce


2006, październik






Wiem, że zlot outdooru zaczął się już dzień wcześniej spotkaniem części osób bodaj na Maciejowej albo Starych Wierchach.
Ja zaś dotarłem dopiero kolejnego dnia rano do Nowego Targu i komunikacja miejską podjechałem do pętli w Kowańcu. Tu wbiłem na szlak w stronę Turbacza i schroniska, gdzie miałem nadzieję dołączyć do zlotowiczów.











Widoczność tego dnia była super. Aha, ja jeszcze wbiegam na szczyt w celu odfajkowania, w tym czasie przy schronisku robi się tłoczno a sporą część stanowią nasi zlotowicze-forumowicze.





Po wzajemnych powitaniach, rozpoznawaniach, kto zacz, wymianie zapasów i dłuższych posiadówach idziemy przez Halę Wzorową, na Kiczorę i dalej.



Dzień jest naprawdę zachwycający.

Po zejściu do Przełęczy Knurowskiej trzeba zrobić mały odpoczynek i poczekać na resztę grupy.

Pokrzepieni (r)umem wychodzimy na Bukowinkę i Studzionki.







Ale to jeszcze przecież nie koniec - jedziemy dalej: Kotelnica, Runek, Polana Kudowska, Jaworzyny...
A na dobicie jeszcze ostatnie podejście - stopięćdziesiąt metrów na Lubań.

Lubań /1211/

Zlotowicze docierali w małych podgrupkach, aż robi się zupełnie ciemno, inni w tym czasie sukcesywnie rozbijają namioty, rozpalają ognicho i wreszcie zaczynają biesiadowanie.


Miłe złego początki,


lecz koniec "żałosny" - nie wszyscy dotrwali do końca imprezy chociaż w sumie impreza i zabawa były przednie. Było śmiesznie.



Chłodny październikowy poranek przywraca nas do rzeczywistości, stawia do pionu







Śniadanko we wiacie, składanie namiotów i bajzlu

Na zakończenie imprezy zlotowej pożegnalna fotka całego towarzystwa:

Taaa, kiedyś dawało się zebrać sporo osób.
Mimo chłodnego poranka dzień robi się ciepły, trochę szkoda już kończyć wyjazd.
Tym niemniej przez Jaworzynę, Klocówki i Marszałka schodzimy ponad osiemset metrów do Krościenka. (Te śmieci już tam były! To nie my!)

Na pożegnanie serdeczności ze świeżo poznanym menelem

Zakończenie zlotu ma miejsce w Krościenku nad Dunajcem, wsiadamy do autobusów jadących w różnych kierunkach ale przedtem pożegnalna kawa:

o był bardzo udany zlocik i poznałem sporo fajnych osób. z którymi potem spotykałem się na wycieczkach górskich. Szczególnie dotyczy to Piotra i Menela.
(zdjęcia moje, Piotra i chyba Chróściela?)