piątek, 31 sierpnia 2012

Śnieżnik z Gryfem

Masyw Śnieżnika

2012, sierpień


Tym razem skład jak i początek wyrypki są nietypowe. Z Gryfem zaczynamy z Bystrzycy Kłodzkiej.
Idziemy drogą w stronę Waliszowa. Niestety, gdzieś po drodze zaczyna padać deszcz, więc łapiemy stopa na te kilka kilometrów. Potem zaś idziemy korytem potoku Waliszowska Woda.


"Na powierzchnię" wynurzamy się koło Kamiennej i wleczemy się do Marcinkowa.



Przechodzimy oczywiście koło ruin kościółka.

Dalej już żółtym szlakiem idziemy do szosy. W kapliczce-przedsionku- robimy mały odpoczynek z drobnym posiłkiem i przesuszeniem się z grubsza (nie wiadomo, po co). 

Po tym krótkim antrakcie zmieniamy ścieżkę i wyłazimy na szczyt Czarnej Góry /1204/.

Następnie klasycznie czerwonym szlakiem do schroniska przez Żmijowiec.
W schronisku sucho, to i humory dopisują.


Po bigosie i ogólnym odpoczynku można iść dalej, niestety pogoda nie zachęca do wchodzenia na szczyt, więc trawersem udajemy się do Domku.


 W Domku jak to w Domku - przyjemnie i stylowo 😄. Spędzamy noc a rano...Mieliśmy iść gdzieś dalej w stronę wiaty w Śnieżnej Białce, ale jest paskudnie i nie chce nam się.

 Zabagrowaliśmy plecaki i poszliśmy tylko na spacer do Żródła Adeli.

 Widoków tzw echo.




Szwędamy się trochę po szlakach jak nie wiadomo co we mgle 😄





Dzień jest długi i trochę nudny ale czasem można i tak. Wracamy do Domku i chatkujemy w najlepsze.



Rano coś jakby nieco lepiej. Można zaryzykować wreszcie przejście na szczyt, więc tak robimy idąc jeszcze kawałek na czeską stronę do źródeł Morawy.


  



Oczywiście nie może zabraknąć kolejnego zdjęcia z tego samego szczytu do kolekcji. Chociaż to już trochę nudne 😄.

 No i znowu do schroniska a tam cudo techniki w służbie ludzkości sobie stoi.

Klasycznie schodzimy na Międzygórze, łapiemy coś juz nie pamiętam bus czy stop i lądujemy...nie, nie w Lądku tylko w Kłodzku.
Imprezę zgodnie z najlepszymi wzorami zakończyliśmy posiłkiem w słynnym barze Małgosia :