poniedziałek, 29 grudnia 2014

Kaczawskie na szybko

Góry Kaczawskie

2014, grudzień



Miałem taki pomysł na wypad poświąteczny, żeby gdzieś się jednodniowo poszwędać. Szukałem tradycyjnie jakichś wielkopolskich pagórków ale z głupia frant sprawdziłem, dokąd mam wg googlemaps najbliżej w normalne góry. W sumie to było jakby oczywiste, ale pokazało mi dojazd 3,5 godziny w Góry Kaczawskie..? Czy to możliwe? Należało poszukać odpowiedzi. Szanowny menel zgodził się na spotkanko i przebieżkę. 

Żeby zdążyć na okolice dziewiątej musiałem wstać koło czwartej, droga zajęła mi ciut więcej niż 3,5 godziny ze względu na to, że za Lesznem pojechałem jakąś mniej ważną drogą w stronę Lubina. Droga była pozawiewana lekkim śniegiem i miała sporo zakrętów. W Złotoryi zaczął padać śnieg i jeszcze trafiła się jakaś zawalidroga. 
W końcu dotarłem do Wojcieszowa , menelski już czekał. Zmiana butów i o dziewiątej ruszyliśmy. Poszliśmy żółtym szlakiem na Przełęcz Komarnicką. Waruneczki mimo niedużych wysokości n.p.m. były fajowo zimowe.

Na przełęczy zwiedzamy wiatkę i testujemy zawartość termosów :-)


Wyciągnąłem wydruki topo i ustaliliśmy drogę wejścia zimowego na Maślak - najwyższy wierzchołek zwany Folwarczną - pretendujący do miana najwyższego w tym paśmie z wysokością około 724-725 m. Poszło nam szybko i ustaliliśmy sprawnie punkt, z którego już wszędzie było w dół :-).
(fot. menel)

Stwierdziliśmy jednak, że sprawdzimy jeszcze mapę, czy to prawda , że pojawiają się jakieś wychodnie skalne w tym grzbiecie, poszliśmy aby je odszukać. Faktycznie, po kilku minutach wyszliśmy na kolejna kulminację ok. 715 m ze skalnym grzebieniem.

Po tych przyjemnościach zeszliśmy z powrotem na przełęcz i doszliśmy do szlaku niebieskiego a następnie na szczyt Skopca. Skopiec wbrew tabliczce na szczycie ma wg ostatnich pomiarów około 720-722 m.

Po pamiątkowych fotkach idziemy na trzeci wierzchołek tej wycieczki czyli Baraniec /720/. 


Za ogrodzeniem masztu odnaleźliśmy betonowe podstawy punktu triangulacyjnego i zrobiliśmy sobie kolejną przerwę śniadaniową. W tzw międzyczasie wiatr lekko przewiał chmury i przez moment dostrzegaliśmy nawet skrawek błękitu nieba! A na pewno polepszyło się światło co widać na fotkach.





My tymczasem poszliśmy dalej jakiś czas niebieskim szlakiem , aby w pewnym momencie odbić od niego na lewą stronę i jakimiś leśnymi ścieżkami dotarliśmy w końcu do dolinki potoku a z nim razem do doliny Kaczawy. Zrobiliśmy też mały rekonesans w stronę niebieskiego szlaku ale ze względu na szczupłość pozostałego czasu odpuściliśmy sobie obchodzenie masywu góry Miłek.
Wróciliśmy do autek i przejechaliśmy do Jawora nieutrzymywaną w zimie drogą przez Chełmy opodal Czartowskich Skał, są to miejsca, które zasługują kiedyś na osobną wycieczkę. Spotkanie podsumowaliśmy obiadkiem w "Ratuszowej" - carbonara pyszna, zaś zupa cebulowa wg mnie nie dorastała czeskim "koleżankom". Za to miła obsługa 😃

pozdrawiam zimowo.