poniedziałek, 10 listopada 2008

Tatry Niżne - kolejne podejście

Niżne Tatry


2008, listopad








Kolejne podejście do grani Niżnych Tatr zrobiliśmy w składzie czteroosobowym - trzech przestępców oraz Mariano. Były to jeszcze czasy znajomości odorowych.
Trasę zaczęliśmy tak jak uprzednio w Donovalach.
Nie jest łatwo po długim dojeździe wyleźć znów na ten Kozi Chrbat /1330/.








W końcu na popołudnie dochodzimy na Hiadelske Sedlo /1099/ gdzie od kilku miesięcy stoi już zgrabna wiatka.
Takie wiatki i klimaty lubimy, więc zaraz powstaje ognicho i pichcimy.







Po wieczornych pogaduchach Polaków układamy się do snu na dechach wiaty.

Rano oczywiście pamiątkowa fota. Po śniadanku ruszamy z wysokości 1099 na grzbiet.
Pierwszym z serii szczytów jest Prašivá (1652 m). Bagariany zarzucone, można iść.



Na wierzchołku Prašivej



Jak widać na fotkach - z panoram niestety nici, a szkoda, bo to ponoć bardzo widokowy grzbiecik. 
Kontynuujemy marsz na wschód przez Malą Chochuľę /1719/ aż dwychodzimy na najwyższy szczyt w tym masywie (Praszywej) - czyli Veľką Chochuľę (1753 m npm).
Szlak nie jest męczący ale we mgle trochę nużąco się idzie. W ten sposób przechodzimy Kosarzisko, Skalkę i dochodzimy do wybitnej Latiborskiej hoľi /1648/.



Stąd jeszcze sześć kilometrów grzbietem przez Dziurkową i schodzimy poniżej grzbietu do 
Útulňi Ďurkovej pod Chabencom albo wg innej wersji nazwy Útulňi pod sedlom Ďurkovej.
W utulni warunki surowe, ale fajowo. Instalujemy się na podłodze na strychu za jakieś drobne euracze.

Wieczorne fiki-miki 😉 i śpimy po tym długim dniu.

Pogoda nie rozpieszcza nas również na następny dzień rano. 
Wracamy za główną grań i podchodzimy na Chabenec /1955/. Tu podejmuję decyzję o zakończeniu wycieczki - rzadko mi się to zdarza, ale jednak. Jeszcze przez Kotliska i Polanę schodzimy razem na Sedlo Polany, ale ja tutaj odbijam w bok do Doliny Demianowskiej. Chłopaki idą jeszcze trochę dalej, ale też potem kończą imprezę.


Ścieżka prowadzi wzdłuż potoku Zadna Voda.

Jak na złość na dole, koło Vrbickiego Plesa pojawiają się promienie słońca...

Kontynuuję jednak marsz powrotny, aby być o ludzkiej porze w domu, doliną schodzę do Demianowskiej Jaskini Svobody.  Po lewej towarzyszy mi boczny grzbiet Bora i Sinej.


Na parkingu koło jaskini łapię stopa do Rużomberka i dalej już koleją wracam do Zwardonia.
Wycieczka pozostawiła we mnie spory niedosyt...