2017, marzec
Szlak Wygasłych Wulkanów - jakieś pogórzowe nudy 😁. Namówił mnie jednak menel. Przyłączył się jeszcze Marco i mamy ekipę.
3 marca
Początek jak zwykle: ja dojeżdżam do Wro, i dalej lecimy wozem bojowym. Ze Złotoryi do Jawora podjeżdżamy jeszcze busem. Zaczynamy w Jaworze na przystanku, szukamy szlaku żółtego w kierunku Myśliborza. Jestem krótko po chorobie i idzie mi się źle. Na prostej drodze nie mogę dotrzymać kroku chłopakom a na pierwszym delikatnym podejściu na zbocza Rataja /350/ łapię mroczki przed oczami...
W końcu stajemy przy Małych Organach Myśliborskich:
(fot. menel)
Tutaj łapię na własne życzenie kolejne utrudnienie marszu - nie chciało mi się obchodzić małego urwiska i skaczę w dół tak nieszczęśliwie, że trochę skręcam sobie stopę. Od tego momentu na każdym zejściu odczuwam ból.Idziemy do Myśliborza. Naprzeciwko budynku Zarządu Parku Krajobrazowego "Chełmy" są ławeczki - przy sklepiku "Klaudia" . Tam robimy mały odpoczynek.
(fot. menel)
Teraz kierunek na Wąwóz Myśliborski. Oczywiście idę na pewniaka w złą uliczkę i musimy się przeprawiać przez rzeczkę.
(fot. menel)
Idziemy wzdłuż potoku Jawornik. Przechodzimy koło tablicy informacyjnej Dąb Jahna. Dalej jeszcze Szwedzki Szaniec i przez pole, na szagę a następnie szosą zmierzamy do Myślinowa.
(fot. menel)
Nasz biwak miał być chyba trochę dalej, ja jednakże jestem w kiepskim stanie fizycznym. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: nadarza nam się nocleg w świetnym miejscu, u stóp Czartowskiej Skały /463 m n.p.m./.Miejscówka jest niepowtarzalna i "trąci klimatem"😃
(fot. menel)
(fot. menel)
4 marcaPoranna sesja zdjęciowa menela odbyła się, kiedy jeszcze spałem 😁
Mamy śniadanie z widoczkiem na Karkonoszki
(fot. menel)
(fot. menel)
Ekipa wyspana i najedzona, można ruszać dalej. Idziemy na Pomocne a potem szosą wzdłuż lądowiska. Mamy piękną panoramę po lewej
(fot. menel)
Dalej kierunek Kondratów a potem wkraczamy w obszar Parku Krajobrazowego Chełmy. Szlak przewija się przez zbocza Jastrzębnej /468/ i Międzydroża /462/. Dla mnie tego dnia łagodne podejście jest zabójcze 👎Przed Gozdnem można odpocząć w takim miejscu, z czego skwapliwie korzystamy:
(fot. menel)
Z kolei za wsią szlak żółty nagle zmienia kierunek w lewo, czego nie zauważyliśmy i poszliśmy dalej prosto...Zerkam w dżipiesa i wszystko staje się jasne - wracamy.Dalej szlak kręci jakieś dziwne figury i dopiero po dłuższym czasie dochodzimy do brzegu Kaczawy i położonych nad nią Organów Wielisławskich.
(fot. menel)
Zmierzamy na posiłek do Młyna Wielisław, posiłek zamienia się w ucztę i zostajemy tam na dłużej przy suto zastawionym stole 😃.
(fot. menel)
Wjeżdżają między innymi schabowe i pierogi z gęsiną...Obąbani jak bąki zgodnie stwierdzamy, że na dziś koniec i idziemy do wiaty na spanie. Ale przedtem ognicho:
(fot. menel)
5 marca. Wstajemy.
(fot. menel)
(fot. menel)
Z Wielisławki idziemy dzisiaj w stronę Ostrzycy. Po drodze bardzo piękne otwarte tereny przed Sokołowcem z widokiem na Ostrzycę:
(fot. menel)
Niestety, za Sokołowcem musimy się rozstać. Menel podąża jeszcze jeden dzień szlakiem, my z Marco wracamy do dnia codziennego.
Asfaltingiem zmierzamy do Nowego Kościoła. Krótko za miejscowością łapiemy przyjaznego stopa, który podwozi nas do Złotoryi, do wozu Marco.
Było miło i się skończyło!