środa, 10 lipca 2019

"Beskid" w Beskidzie cz.I

Beskid Orawsko-Podhalański
i sąsiednie pasma


2019, lipiec


Udało się znów odwiedzić Beskidy. Tym razem wybór padł na Spytkowice na Podhalu. Tutejszy hotelik leży w zacisznej okolicy a miejscówka zapewnia mnóstwo możliwości wycieczek w okoliczne pasma z minimalnym udziałem auta.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego Beskid Orawsko-Podhalański został geograficznie włączony w skład Beskidu Żywieckiego - wszak to zupełnie inne krajobrazy, kultura,historia, ludzie.
Pierwszy dzień poświeciliśmy na zapoznanie się z okolicą i podeszliśmy na najbliższy grzbiet: Beskid /766/ - Łysa Góra /807/. Biegnie tędy niebieski szlak z Policy na Stare Wierchy o długości 45 km, którym kiedyś szedłem na pewnym odcinku - a na tym wyjeździe tak się złożyło, że zobaczę jego inne fragmenty.
 Na lewo Babina na prawo Polica.
Z tarasu hotelowego, gdzie spędzaliśmy również czas, z kolei było widać Luboń Wielki. Takie to miejsce pomiędzy większymi atrakcjami, zaciszne a zarazem ciekawe.

Na pierwszą wycieczkę wybrałem Policę. Z parkingu w Wielkiej Polanie (Sidzina) podeszliśmy dość żmudnie w słońcu do schroniska na Hali Krupowej.
Po krótkiej wizycie w schronisku odwiedziliśmy również pobliską bacówkę zaopatrując się w oscypkowe... kostki.

Dalsza trasa wiodła na Jasną Górę i dalej na Policę /1369/. Babia coraz bliżej. Ale bliżej już nie będzie.
Krótki odpoczynek z oscypami w garści zakłócony został tylko wizytą samowolnego psa, który chętnie przyłączyłby się do konsumpcji :-)
Idziemy dalej na Czyrniec /1328/. Jesteśmy oto na początku znów tego samego niebieskiego szlaku, co widziane wczoraj znaki.
Tutaj również stoją stare słupki graniczne niemiecko-słowackie, jak już widziane przeze mnie w innych miejscach tej efemerycznej granicy. 

Zeszliśmy do szosy i wróciliśmy na parking. Po drodze widziałem górę Kiełek, co przypomniało mi o niedokończonej wycieczce na ten szczyt...Wrócę jeszcze do tego niewygodnego tematu.

Kolejnego dnia robimy wycieczkę z nieco dłuższym dojazdem. Kierunek - Oravice! 
Niebo chmurzy się ale jest przyjemnie. Wkraczamy na szlak czerwony wiodący w obręb podtatrzańskiego pogórza Skorušinské vrchy. Im wyżej na stoku tym piękniejszy widok, z bardzo nietypowej perspektywy na Tatry Zachodnie. W panoramie wyróżnia się Giewont wyglądający jak... ząb. Na prawo Czerwone Wierchy, wystaje nawet czubek Kominiarskiego Wierchu. Po lewej stok granicznej Magury Witowskiej.
Ścieżka pnie się łagodnie łąkami w górę aż staje dęba w lesie pod Blatną /1149/.
Stąd lasem idziemy w stronę głównego szczytu, po drodze liczne wiatrołomy, pracują drwale. 
Na szczycie - Skorušina (1314 m). Stoi tutaj wieża widokowa o konstrukcji stalowej. Wylazłem na nią ale widok nie był wiele lepszy niż z przecinek pod szczytem. Widać Osobitą i grań słowackich Tatr Zachodnich. Na wierzchu podest ze spróchniałych desek, trochę słabo się stoi...
Wracamy tą sama drogą. 
Osobita: 

Po drodze córka wypatrzyła rodzinkę kumaków w kałuży.
Zjedliśmy też coś słowackiego w knajpce - czosnkową, haluszki itp.
Był to fajny wypad.

Tymczasem kolejny dzień miał być niepewny pogodowo. Na początek zatem pojechaliśmy na krótką wycieczkę . Po pewnych perturbacjach z pozostawieniem samochodu ostatecznie stanąłem na poboczu za wsią Wieprzec. Ruszyliśmy na  jeden z bocznych grzbietów Beskidu Makowskiego, mianowicie Groń-Stołowa Góra. Na przeciwstoku widoczna Magura. Gdyby zaś iść tam jeszcze dalej, weszlibyśmy na Koskową Górę.
My tymczasem ścieżką najpierw przez łąki a następnie przez las, twardo w górę poszliśmy na Groń /810/. Zrobiło się upalnie i jakoś nie chciało mi się iść na nieodległą Stołową Górę:
Jej zalesiony wierzchołek nie oferuje widoków, więc nie było mi szkoda. Odwiedziliśmy (z zewnątrz) zaniedbaną kapliczkę ku czci żołnierzy.
 Widoki ze szlaku niebieskiego w stronę Babiej Góry:
Ponieważ pogoda była zmienna ale na razie łaskawa, zarządziłem żebyśmy podjechali jeszcze w Gorce do Rabki-Worwówki. Stąd prowadzi najkrótsze podejście czarnym szlakiem na Maciejową. Z podejścia rozpościera się świetny widok na imponującą sylwetę Lubonia Wielkiego.
 Bardziej na wschód widzimy Ćwilin - ten z łysinką polany szczytowej.
Minęliśmy Maciejową /836/. Nadal nie padało. Spod samego schroniska: Luboń Wielki, Szczebel, Lubomir (daleko) i Lubogoszcz.
W schronisku udało nam się wstrzelić pomiędzy zorganizowane grupy kolonii czy oaz, więc sprawnie otrzymaliśmy i spałaszowaliśmy ogórkową, żurek i placki ziemniaczane (robione a nie mrożone). Całkiem całkiem.
Wróciliśmy tą samą droga z tym, że spadło jednak nam na głowy kilka kropel deszczu.

Wyglądało z prognozy, że kolejny dzień będzie stracony. Jednakże zaryzykowałem zakładając, że opady przesuwają się na dzień później. Okazało się to strzałem w dziesiątkę: dzień był pochmurny, ale nie deszczowy a większość turystów pozostała w domach. Pojechaliśmy znów odwiedzić Gorce. Tym razem na miejsce wyjścia wybrałem Obidową.
Parking nawet w tygodniu był płatny (15 zł za 12 h w porównaniu z 1 euro za całą dobę w Oravicach). Wychodzimy na szlak zielony wiodący w kierunku Bukowiny Obidowskiej.
W lesie było wilgotno i parno. A z lasu wyłaniały się bodące widłaki:
Po dojściu do grzbietu skręcamy w szlak czarny (a potem żółty) i dalej już łagodniej idziemy "górą". Ten odcinek jest przyjemny i obfituje w widoki.

Jeszcze trochę wysiłku przez Długie Młaki. Stamtąd są widoki w stronę Jeziora Czorsztyńskiego, ale tym razem jakoś zamglone. Robimy postój w schronisku na Turbaczu. Nie było tego dnia wielu ludzi, pogoda jednak nie zachęcała do ryzykowania.
Jedna z my crew:
 I stary na Turbaczu /1310/:
 Takim to szlakiem poszliśmy grzbietem w dół i w dół...
Ten odcinek, mimo, iż niemęczący fizycznie, dłużył nam się ze względu na jego monotonię w lesie w pobliżu Obidowca. No i ciągłe obchodzenie wiatrołomów też denerwowało. 
W końcu zlądowaliśmy na mini-popas w schronisku Stare Wierchy. Zarówno kuchnia jak i obsługa nie zrobiły na mnie tego popołudnia dobrego wrażenia ale dobrze, że to schronisko jest. Może mieli gorszy dzień.  
Dolina Lepietnicy widziana ze szlaku zielonego to był ostatni akcent tej dosyć długiej wycieczki.
Tyle z pierwszych pięciu dni.