niedziela, 21 listopada 2010

Śnieżnik - szukanie innej drogi

Masyw Śnieżnika


2010, listopad



Jeden z serii wypadów śnieżnickich pod hasłem "Pokręcić się po okolicy a koniec i tak jak zwykle w Chatce".

Międzygórze witamy z menelem w lekkim mrozie i wyraźnie inwersyjną pogodą - póki co jednak jesteśmy w chmurach.  Jak wchodzimy tym razem?
Nie widzieliśmy jeszcze szlaku żółtego. Przez krótką dolinkę wychodzimy na Jawornickie Polany
Gdzieś w tym rejonie pod lasem szlak skręca o 90 stopni nieopodal ruin kościoła. Tam siadamy na śnieżku na odpoczynek.
Dalej wspinamy się na zbocza Szerokiej Kopy, a dochodzimy do leśnej stokówki. Idziemy nią trochę jednostajnie mijając kolejne zakręty to w lewo, to w prawo. W pewnym momencie na drodze pojawiają się ludzie i sprzęt - prowadzone są tu prace leśne. "Ludzie lasu" rozgrzewają się przy ognisku jakimś eliksirem :-D
Kontynuujemy stokówką aż dochodzimy do szlaku niebieskiego. Potem jeszcze kilometr i wyłazimy na główny grzbiet graniczny na Przełęczy Puchacza. Tu odpoczynek koło wiaty a potem skręcamy na szlak zielony i robimy podejście na Mały Śnieżnik /1326/.
Kamienie są słabo pokryte śniegiem, trzeba uważać. Dlatego idziemy sobie dość powoli, mimo braku zmęczenia. W końcu schodzimy do schroniska,  gdzie rozsiadamy się przy tradycyjnym kultowym bigosie. 
Przed schroniskiem zaś obserwuję ze zdumieniem całą wielką bandę (z 20-25 osób?) rowerzystów na FatBike'ach. Cała ta banda zjeżdża właśnie ze Śnieżnika i parkuje pod schroniskiem swoje groteskowe pojazdy. Szkoda, ze nie widziałem ich w trakcie podjazdu. Chociaż podejrzewam, że wjeżdżali od czeskiej łagodniejszej strony koło słonika.

Po schroniskowych przyjemnościach czas na podejście na szczyt Śnieżnika. Widoków tego dnia brak. Przechodzimy szczyt i kierujemy się do Chatki pod Śnieżnikiem.
W chatce zapominamy o bożym świecie, taka to jej właściwość...
Na drugi dzień rano z zadziwieniem spoglądamy na jaskrawe promienie słońca padające przez okienka. Szybko zwijamy majdan i wracamy na szczyt Śnieżnika /1425/.
Już pod drodze do granicy na trawersie zbocza pojawiają się widoki w stronę Jeseników - ponad chmury wystają same szczyty Szeraka, Keprniczka i Pradziada:


Widok ze szczytu w stronę Małego Śnieżnika:

Z jakiejś przyczyny mam tylko te dwa zdjęcia, ale są ładne więc dobre i to.
Powróciliśmy do schroniska tym razem na drugie śniadanie 😄.

Im niżej tym smutniej i schodzimy do Międzygórza najklasyczniejszym czerwonym szlakiem. Tam czeka na nas menelski wóz bojowy.