czwartek, 18 października 2007

Kaczawskie solo

Góry Kaczawskie


2007, październik




W ramach odwiedzania kolejnych pasemek wybrałem się na jesienną samotną jednodniówkę przez Góry Kaczawskie. Zamierzałem przejść się przez najwyższą środkową część tych gór.

Do Jeleniej Góry udaję się pociągiem i potem autobusem do Dziwiszowa. Pogoda nie będzie mnie dziś rozpieszczać...
Pieszo wychodzę na przełęcz Widok - Kapela. Stąd muszę jeszcze zejść w dół a potem podejść na Okole /714/.







Na szczycie Okola fajowe skałki




Chwila słońca bardzo przyjemnie nastroiła mnie na dalszą wędrówkę. Teraz jednak muszę powrócić do przełęczy, żeby dalej podążać szlakiem.
Przez Źróbek, stokami Kobyły i Folwarcznej przechodzę na przełęcz Komarnicką.



Po drodze fajne jesienne widoczki i ruiny kościółka.







Stąd już tylko żabi skok na Skopiec i Baraniec.
Na przełęczy Komarnickiej pogarsza się pogoda.

Odbijam na oba szczyty a potem w narastającym deszczu staram się trzymać szlaku niebieskiego. Jednakże w jakimś miejscu w lesie, z kapturem naciągniętym na głowę, skręcam ze szlaku w lewo i leśnymi drogami schodzę jakoś na Wojcieszów na wprost góry Miłek.

Pogoda znowu się polepsza ale w takim układzie muszę do autobusu w Kaczorowie przejść jeszcze cztery kilometry szosą. Po takim czy innym czasie zajechał autobus do Wrocławia.
We Wrocławiu miałem przesiadkę, ale wykorzystaliśmy ten czas do oporu z koleżkami z odoru - spotkanie odbyło się w pizzerii Oregano przy konsumpcji  małej Tiny oraz Ostrego Cezara oraz różnych napojów 😉 np herbatki z termosu.