niedziela, 19 lutego 2017

Tym razem ferie na wyżynie

JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA


2017, luty


W lutym pojechaliśmy na kilka dni poferiować. Tym razem nie klasycznie w góry, tym niemniej zobaczymy również skałkowe klimaty.
Zatrzymaliśmy się w sercu Jury, w hotelu niedaleko Ogrodzieńca.
Pierwszy spacer zaprowadził nas na górę Chełm /443/:


W kolejności zdarzeń następnego dnia była Pustynia Błędowska wyglądająca jak morze czy wielkie zamarznięte jezioro, fajnie, że odwiedziliśmy ją właśnie zimą:

Odwiedzamy również drugi punkt widokowy na pustynię - wzgórze Czubatka nad Kluczami /382/.
Następnie podjechaliśmy w rejon Jerzmanowic, gdzie są ładne skałki ostańcowe i ma być widok na Kraków. Włazimy z trudem na jedną z nich, wszędzie całkiem gruba pokrywa śniegu.
Wielka Skała /513/, widok na Grodzisko /też 513/: 
Niestety, dalszych widoków brak, wszystko tonie w mgle albo i smogu 😒. A szkoda, bo ponoć widać stąd Tatry.
Wracamy przez Wolbrom, żeby jeszcze zahaczyć o ruiny Zamku Smoleń (Pilcza).
Ruiny zostały ładnie uporządkowane i utrwalone, niestety  nie mogliśmy poza sezonem wejść do wszystkich części. Ale za to było pusto.


Dzień trzeci - odwiedzamy po drodze w Kromołowie źródło naszej Warty. Tutaj, pod tą niepozorną ceglaną kapliczką wypływa rzeka naszego rodzinnego miasta. I tak śmiesznie niepozornie wygląda na początku.
Tak tu sobie w korytku płynie bidulka:

Lecimy dalej na Skały Rzędkowickie. Są to świetne ostańce, wybitne i pięknie wyeksponowane ponad równiną, minęliśmy Wysoką, Basztę, Studnisko, Zegarową, Nad Garażem (z jaskinią) i inne. 



Po zwiedzeniu skał udajemy się w kolejne miejsce - do Mirowa na odcinek szlaku czerwonego Orlich Gniazd, aby przejść się do Zamku Bobolice. To bardzo ładny odcinek, widokowo bez zarzutu. Prawie jak w górach! 😁 



Trasa pomiędzy zamkami ciągnąca się na wysokości powyżej 350 m npm  jest jednym z ładniejszych dróg, jakimi szedłem.

Dzień czwarty - zaczynamy mocnym uderzeniem - jedziemy w możliwe, że najładniejszy rejon, na Górę Zborów /462/. Robimy sobie pętelkę między licznymi skałami przy nadspodziewanie ładnej pogodzie.




Z kolei to samo robimy przez Górę Łężec i zamek Morsko-Bąkowiec. Niestety, tutaj jest rozczarowująco - na wzgórzu jazgocze muzyka, bo może nie da się jeździć po cichu na nartach?  - a tutaj jest mały stok narciarski.
Wracamy przez Skarżyce, żeby zobaczyć Okiennik Wielki.

Dzień piąty - dzisiaj spadło sporo świeżego śniegu, a my mamy clou programu: Ogrodzieniec-Podzamcze i jego piękne ruiny zamku Bonerów. Chodzimy też po okolicach Góry Janowskiego /516/. A potem jeszcze na Górę Birów.






Dzień szósty - Dzisiaj pogoda jest mało zachęcająca, niż, mgła, wilgotno. Dlatego wybieramy świat podziemny.
Jedziemy do Jaskini Wierzchowskiej. Pan Przewodnik jest trochę zdziwiony naszą obecnością, bo w tym okresie roku bywa tu niezwykle mało ludzi. 



No i na koniec oczywiście must see czyli Ojcowski Park Narodowy. Pogody nie mamy, ale wyciągam towarzystwo na małą pętelkę Ojców-Krakowska Brama - Góra Chełmowa /472/ i powrót. 
Trochę przypomina mi się pobyt na "plenerze" na I roku😁 omg...



Po drodze oczywiście widzimy Maczugę Herkulesa i Pieskową Skałę. No i tyle było zwiedzania Jury, nie licząc drobniejszych zdarzeń. 
PS Serdecznie dziękuję pani stomatolog z Ogrodzieńca, która poratowała mnie w potrzebie!