niedziela, 27 lipca 2008

Sam na sam z Biskupem

Góry Opawskie



2008, lipiec





Samotna jednodniówka też się czasem trafi, kiedy nie można inaczej. Też ma to swój urok.
Przez Nysę dojechałem pękaęsem do Prudnika a stamtąd do Pokrzywnej.
Widok na punkt kulminacyjny dzisiejszej wycieczki:

Wbijam się tu w las i czerwony szlak w stronę granicy. Dość szybko dochodzi się do połączenia szlaków przy granicy.

Dalej zdobywam wysokość aż do szczytu Velká stříbrná (Srebrna Kopa) /785/.
Grzbietem granicznym dochodzę do załamania granicy na północ koło dawnej Rudolfovej chaty. Stąd jeszcze tylko kawałeczek pod górę i można napawać się szczytem.



Moim końcowym celem na dzisiaj są Głuchołazy, ale nie będę tam szedł najkrótszą drogą, o nie.Na razie schodzę na odpoczynek do schroniska. Pitko czy coś tam i można iść dalej - tym razem szlakiem żółtym a potem zielonym, idę w dół w stronę Cichej Doliny. Potem zawracam pod górę, aby przejść słynną Gwarkową Perć ze Straszliwą Drabiną:



Następnie przechodzę szlakiem do doliny Złotego Potoku w Jarnołtówku.
Robię sobie postój przy sklepie koło kościoła i skręcam na pola do Skowronkowa.
Dalej ścieżka prowadzi również polami, łąkami, jest to kolejny przykład na to, jak mało górski jest GSS.
Po przekroczeniu szosy idzie się dalej...też szosą, tyle, że boczną, prowadzącą do Podlesia. Pod lasem skręcam z niej w prawo i dalej idę podnóżami trzech Kop: Tylnej, Średniej i Przedniej. Potem jeszcze żółtym szlakiem koło szpitala i jestem w Głuchołazach.
No nie tak prędko, teraz trzeba przejść przez całe miasto...szukam tego dworca, szukam na ulicy Dworcowej na szczęście mam dużo czasu ale moje nogi już kuleją.
No to się potem okazuje, jaki głupi byłem, bo przecież pociągi nie jeżdżą a już na pewno nie z dworca Głuchołazy przy ulicy Dworcowej lecz z przystanku Głuchołazy Miasto i nie pociągi, tylko autobusy.
...i taki był koniec.