wtorek, 25 grudnia 2018

Cztery koła, dwie sroki za ogon, a Garby są Trzy

Góry Wałbrzyskie


2018, grudzień



Jak już od kilku lat i tym razem pojechaliśmy na czterech kołach spędzić mile, leniwie Wigilię i Święta. Przy okazji udało mi się złapać drugą srokę za ogon. Ale o tym za chwilkę.
Mimo tylu bytności w naszych Sudetach nigdy dotąd nie dotarłem do Szczawna-Zdrój. A przecież to tak blisko odwiedzonych Książa, Chełmca, Wałbrzycha i okolicznych innych górek i szlaków. 
Pogoda niestety poskąpiła swoich uroków - było niżowo, pełne zachmurzenie, opady cały czas, w pobliżu 0-2 stopni...Dlatego to bądź co bądź górskie i zdrojowe miasteczko zasługuje wg mnie na swoją drugą szansę przy lepszej pogodzie.
W Parku Zdrojowym biało ale słońca brak, więc trochę smutno i zimno:
Wieża Anny na stokach Wzgórza Gedymina
"Spacernik" Pijalni prawie identyczny jak w Świeradowie-Zdroju. Tyle, że otwarty.
Park Szwedzki dawał wrażenie zimnego kraju...brr, jakbyśmy pojechali wraz z Kajem na daleką północ.
Szkoda, że było tak ponuro i na dokładkę nie czuliśmy się na 100% zdrowi...

Zaproponowałem też podskoczenie do Wałbrzycha w celu odwiedzenia schroniska PTTK Harcówka. Jest u mnie na krótkiej liście niewidzianych jak dotąd schronisk górskich w Polsce. No i tym razem... również nie wszedłem do środka. To schronisko mimo szyldu PTTK  to jakaś kpina, oczywiście było nieczynne. Po hucznym ponownym otwarciu w tym roku i zapowiedziach, jak to będzie fajnie wyszło jak zwykle. Ciekawe, jakby ktoś sobie robił np jakieś zimowe przejście przez Sudety i liczył na nocleg w tym miejscu, choćby awaryjny.

Wydłużyliśmy spacer o przejście na Parkową Górę /502/ i rzut oka w dolinę Pełcznicy. 

Wracamy trochę zadowoleni... a trochę nie ;-)
Pozostał mi jeszcze szybki samodzielny wypad na Trójgarb. Mam nadzieję złapać tu na trasie trochę więcej zimowego warunu. W końcu będzie to ze 350-380 metrów wyżej niż nasze miasteczko. 
Zacząłem z parkingu w Lubominie. Śniegu było już tu wyraźnie więcej, niż w Szczawnie-Zdroju. 
Robię szybkie przejście do miejsca, gdzie dawniej stała Bacówka pod Trójgarbem. Została po niej obecnie tylko dolna kondygnacja kamiennej piwnicy. 
Tutaj szlaki rozdzielają się - ja wybieram w tę stronę zielony, biegnący ostro pod górę a następnie trawersujący strome zbocze. 

Nie miałem kijków ani porządnych butów (bo się nie zmieściły do auta...) ale jakoś łapiąc równowagę przeszedłem najgorsze miejsca. 
Takim wesołym szlakiem dochodzi się po jakimś czasie na przełęcz Lubomińskie Siodło.

Od przełęczy szlak wznosi się bardziej łagodnie w drodze na szczyt.  Tutaj zima w pełni.

Raz ładniej, raz smutniej
Na ostatnim odcinku przed szczytem wywinąłem jeszcze szybkiego orła na rozjeżdżonej kołami powierzchni śniegu (ależ fajni są ci, co jeżdżą po lesie, zazdroszczę im i podziwiam).
Trójgarb /778/
 Wylazłem na nową wieżę, wiało mi prosto w zakatarzony nos :-)
  i widoki były rozległe, gdzieś tak 2rad. Naprawdę warto tu przyjść.
To oczywiście musiała być kara za wejście na wieżę przed oficjalnym otwarciem, przecięciem wstęgi, protokołem zgłoszenia do użytkowania, poświęceniem itd. 
Droga powrotna poszła jeszcze sprawniej, tym razem poleciałem szlaczkiem żółtym na dół. Taki to zdarzył się miły akcencik na koniec roku, chociaż kaszlę i churchlam do dzisiaj.