niedziela, 19 sierpnia 2012

Muszyna-Złockie



Beskid Sądecki+Góry Leluchowskie


2012, sierpień






Po męskim wędrowaniu nadszedł czas na rodzinne wakacje ... i znów mi się udało wymigać od morza :D
Po wielu targach i naradach , również ze znajomymi , którzy mieli z nami jechać , wybór padł na Beskid Sądecki - okolice Muszyny czyli jej zdrojowy przysiółek zwany Złockie.
Nasz dom wczasowy miał to ,o co chodziło dzieciom:

Zresztą ja też co dzień korzystałem z możliwości zanurzenia znękanego ciała w wodzie :)
Pierwszą wycieczkę zrobiliśmy sobie w pełnym składzie po okolicy.
Dotarliśmy do największej w Polsce mofety:



Jest to w istocie kilka obok siebie położonych miejsc , z których wydobywa się poprzez wodę dwutlenek węgla. 
Mofeta znajduje się w Jastrzębiku, który sobie obejrzeliśmy. 
Nieodłącznym elementem panoramy jest Jaworzyna Krynicka
Obejrzenie Muszyny z góry umożliwia taras na ruinach zamku 
Powrót pociągnęliśmy Szlakiem Sadzonego Jaja 
który doprowadza do bazy namiotowej SKPB Łódź 
Baza ta jest baaardzo klimatyczna acz trochę w dziwnym miejscu na uboczu jest usytuowana - z dala od szlaków długodystansowych. Sympatyczna bazowa.
Następny dzień poświęciliśmy na przypomnienie sobie i pokazanie dzieciom Krynicy 
Miasto hałaśliwe , pełne ludzi i aut , na tym wszystkim żerują różni handlarze wszystkim . 
Wleźliśmy też na Górę Parkową (741) na której jest kompleks zjeżdżalni (!) oraz knajpa , w której uparcie grał jakiś bubek na kibordzie(!!).
Powrót do Złockiego powitałem z ulgą , spacer parkiem zdrojowym wzdłuż Szczawnika uspokoił moje nerwy :) 
Zachodzące słonko oświetlało kościół pocerkiewny w Złockiem 
Rano pojechaliśmy pociągiem do Piwnicznej, oto 2/3 moich pań 
Piwniczna ładna, część zdrojowa się restauruje, bundz z miski jest pyszny ;) 
W Piwnicznej, podobnie zresztą jak dotąd w Muszynie, zmorą jest poprowadzony ruch kołowy przez rynek. Muszyna będzie miała niedługo małą obwodnicę.
Korzystając z busa , znaleźliśmy się we Wierchomli. Latem, bez narciarzy, to urokliwa miejscowość. 
Czarnym szlakiem poszliśmy do bacówki. Tam dzieci dostały swoje pierwsze pieczątki. Dalej z bacówki poszliśmy niebieskim i żółtym do Szczawnika. 



Kolejny dzień był znów bardziej wypoczynkowo-kulturalny :) 
Sarny wędrują po centrum Krynicy 
Park linowy w Czarnym Potoku oferuje różne atrakcje 
Ja dałem się wystrzelić na wielkiej gumie do gaci :) na wysokość 18 metrów i dyndałem jak worek pyrów między drzewami 
Przeżycie niezwykłe , nawet dla bywalca bungee  😄
Kolejny dzień:
Wstalismy
 w nocy, o 5 byliśmy na szczycie Jaworzyny i zaczął się spektakl 


😁
To była trochę dłuższa wycieczka, bo wracaliśmy przez Runek (1086), Jaworzynkę (1001) i Pustą Wielką (1061). 
Następny dzień to wspólna piesza wycieczka na Słowację, niebieskim szlakiem z Muszyny do Legnavy.
 Znalazłem rower



Poprad 
Kolejny dzień podzieliliśmy się, myśmy sobie podjechali do Tylicza i Muszynki
Z Muszynki jest ciekawy szlak żółty na Okopy Konfederatów Barskich. Okopy o dziwo są nadal czytelne w terenie - po 250 latach. 
Wróciliśmy granicą na Przełęcz Tylicką (Kurovske sedlo) i dalej na dół. 
Dzień wycieczki męskiej  😄
Zostaliśmy z kolegą odwiezieni do Leluchowa i ruszyliśmy na Kraczonik (939) 


Widać Góry Czerchowskie 


Następnego dnia znów zrobiłem ze starszą częścią grupy dłuższą wycieczkę, mianowicie z Łomnicy-Zdrój żółtym na Halę Łabowską i z powrotem niebieskim. 



 


Następny dzień był lajtowy, przeznaczyliśmy go na podjechanie do zagubionej w górach wsi Wojkowa




po obejrzeniu cerkiewki poszliśmy sobie żółtym szlakiem do grzbietu ,żeby zasięgnąć jakichś widoków 



Nasza ostatnia wycieczka byla wspólna dla wszystkich.
Z Rytra podeszliśmy sobie do Schroniska na Cyrli


Przez Makowicę (948) wróciliśmy do brzegu Popradu. 


Trochę mija się z celem dokładne opisywanie wszystkiego, poprzestanę na ogólnych wrażeniach.
Po pierwsze- genialną pogodę trafiliśmy. 
Po drugie - mimo wielu ludzi w dolinach, na szlakach pustawo, co mnie zdziwiło, bo Sądecki nie jest trudny i jest trochę schronisk.
Po trzecie - "plecakowca" widziałem przez tyle dni 1, słownie jednego.
ps : Z innej beczki - miejscowi jeżdżą koszmarnie, nie liczcie na kulturę jazdy.