niedziela, 23 lipca 2017

Polanica-Zdrój...czy to miejsce tylko dla 65+ ?

Góry Bystrzyckie+Góry Stołowe+Góry Orlickie


2017, lipiec




No i znowu nadeszły rodzinne wakacje.  Tym razem nie chciało mi się daleko jechać, chociaż tak na przykład Limanova jest mmm...

Dobrą rekomendacją jest to, jeśli hotel jest nowy. W takim właśnie w Polanicy-Zdrój zakotwiczyliśmy na tydzionek.

Pon. 
Pierwszy dzień poświęciliśmy na przejazd piękną starą widokową trasą kolejową do Kudowy-Zdrój.
Trasa wije się zboczami górskimi i przekracza dolinki na wiaduktach a poza tym chowa się dwa razy w tunelach. A takie egzotyczne widoczki są przy pijalni.


Wt.
Upał, ale to nic. Idziemy na wycieczkę. Wybieram szlak żółty na Szczytnik do zamku Leśna Skała.





Przy zamku jest świetny punkt widokowy na skalnej ambonce. Akurat szkolą się tam jakieś młodziaki, robią zjazd na linie za pomocą kubka.



Do zamku niestety wejść nie udaje nam się ze względu na funkcję, jaką obecnie pełni. Można się dostać tylko do kaplicy z XIX wieku.

Wracamy tą samą drogą i na przełęczy zatrzymujemy się w "Piekiełku" . Można tam podreperować siły i ugasić pragnienie piwkiem albo wyciskanym sokiem.
Wzmocnieni, idziemy jeszcze na Piekielną Górę i Złoty Widok i potem schodzimy do centrum.

Śro.
Dzisiaj powtórka z poprzedniego dnia - znów w upale idziemy do lasu i pod górę, tyle, że dzisiaj trasa trochę bardziej wymagająca.
Wzdłuż Bystrzycy dochodzimy do szlaku serduszkowego i nim podchodzimy łącznie ponad 500 metrów szerokimi zakosami przez Pokletnicę na Kamienną Górę /704/.
Po drodze przechodzimy jeszcze przez pozostałości Fortu Fryderyka.

Nagrodą za wejście jest widoczek na Polanicę.

Po chwili odpoczynku schodzimy wraz z zielonym szlakiem do Sokołówki a potem razem  żółtym i czerwonym do centrum. Zebraliśmy przy okazji sporo grzybów, które suszyłem potem na wycyganionym pudełku do pizzy :-)
A po drodze taka fajna koleba:





Czw.
Dzisiaj ma być chłodniej i nawet deszczowo, wymyślam więc dwie krótkie wycieczki.
Podjeżdżamy na parking koło Sołtysiej Kopy  i stamtąd ruszamy na Vrchmezi /1084/.

Podejście jest krótkie i sprawne i dzięki temu zdążyliśmy przed opadem, który krótko po naszym powrocie lunął. Zadekowaliśmy się przy kawkach i herbatkach w knajpie w Zieleńcu i przeczekaliśmy opady. 
Świeżo po deszczu, wilgotno i parno. Ale nie rezygnujemy z podjechania na parking koło zielonego szlaku na Torfowisko Pod Zieleńcem. Krótkie i ostre podejście do drogi i za chwilę jesteśmy przy rezerwacie.

Szwędamy się trochę po ścieżkach i pomostach. Niestety, nie mogliśmy znaleźć rosiczki.

Wracamy do auta i do Polanicy.  Ja zdążyłem jeszcze zaprzyjaźnić się z misiem 


Pią.
Dzisiaj miał być dzień deszczowy i przekropny. Dlatego wybraliśmy się do miasta Nachod, żeby w razie czego schronić się gdzieś pod dachem i przy okazji zrobić czeskie zakupy.
Niestety, meteo zawiodło mnie na całej linii jak jeszcze nigdy. 
Chwilami było wręcz upalnie.
Ryneczek w Nachodzie
Z rynku podchodzimy po kilkuset stopniach do zamku.
Na zamku niespodziewana atrakcja - hodują tutaj w dawnej fosie dwa niedźwiedzie.



Dalej idąc aleją można się natknąć na daniele i muflony.



   A jeszcze kilometr dalej jest ciekawy cmentarzyk wojenny, ciekawy o tyle, że nie jest jak tyle innych z czasów pierwszej lub drugiej wojny światowej, ale z czasów wojny austriacko-pruskiej 1866 (a powstał na miejscu jeszcze starszego z 1762 roku).



Na zamku i wokół niego są ładne zakątki, jak np ten

Schodzimy jeszcze do Nachodu i trochę krążymy ale potem jedziemy już na parę czeskich zakupów do kauflandu.
Po wczesnym powrocie do Polanicy poszliśmy wieczorem na minikoncert Basi Stępniak-Wilk i było bardzo miło. Nawet kupiłem na pamiątkę płytę i otrzymałem autograf.

Sob.
Ostatni dzień pobytu poświęcamy na krótką wycieczkę w pobliskie Góry Stołowe w rejon Batorowa. Jest tutaj fajne miejsce widziane przeze mnie wcześniej - Skała Józefa. Podejdziemy sobie tam szlakiem przez drogę krzyżową i kaplicę św. Anny z Batorowa.
Stary drogowskaz do Josefstein został postawiony do pionu, kiedy ostatnio go widziałem leżał smutno na ziemi:

Dalej przez las i przez rosnące wzgórza dochodzimy do punktu widokowego. Widać między innymi uprzednio odwiedzoną Orlicę.

Po drodze zbieramy jeszcze podgrzybki, a ponieważ zapomnieliśmy jakiejkolwiek siatki, niesiemy po kilka w dłoniach 😄.
Są tu na skraju  urwiska różne ciekawie uformowane skały, najbardziej wysunięta to właśnie ta Skała Józefa.


Ale mi by się spodobało, żeby to była ta, z widoczną zadowoloną gębą 😄

Po powrocie do auta chciałem jeszcze przejść się do Skalnych Grzybów, ale taka wycieczka zasługuje na osobne potraktowanie a tu zaczyna na dodatek kropić. 

Wróciliśmy zatem leśnym objazdem przez do Polanicy na resztę dnia obserwując pogarszającą się pogodę.

W niedzielę wracaliśmy do domu i trafiliśmy we Wrocławiu na oberwanie chmury, to był jeden z najgorszych odcinków jaki mi się zdarzyło jechać samochodem!