niedziela, 15 kwietnia 2012

Rychleby po naszemu

Rychlebske Hory


2012, kwiecień









Jedziemy po południu PR do Kłodzka i około 19.30 lądujemy na stacji Kłodzko - Miasto. Pan menel załatwia "znajomościowy" sympatyczny transport do Złotego Stoku. 

Należy odpowiednio zacząć imprezę, więc na kolację udajemy się do Baru Apetit, w którym to serwują naprawdę pyszne flaczki w rosole. 

Na nocleg idziemy do wiaty w pobliżu kamieniołomu.
Nasza pierwsza wiatka:



Poranny widok z okienka wiatki na ścianę:


O świcie budzenie i ok. 7.00 robimy wymarsz. Przechodzimy na szagę do Czech i zaraz znajdujemy się na zielonym szlaku w Białej Wodzie.
Chwila odpoczynku przy wodzie z potoku z tabletą:


Safarova Skała  555 m npm - widziana z dołu robi wrażenie - toż to kawał ładnego kamlota:


Maestro rychtuje się do uwiecznienia partycypantów ekskursji na dagerotypie: 

Przechodzimy koło Trzech Lip, stoi tu wiatka.

A my docieramy do skrzyżowania szlaków Pod Białą Skałą i odbijamy w lewo czerwonym do Javornika. Ale po drodze idziemy na Wysoki Kamień 691 m npm. 

Dolinką potoku, przez Kamienny Most a potem ścieżką polną idziemy do Javornika.




Udajemy się do restauracji "Bukareszt" na czeskie specjały. Czosneczkową z jajkiem serwują tu wyśmienitą.

Jedzonko było pyszne i pozostanie nam na długo w pamięci jako wzór udanej czosneczki.

Trzeba się dalej wspiąć na zamek na Jańskim Wierchu:

Żółte na zielonym - to nie zawsze są kaczeńce na łące:

Pierwsze kilometry za Javornikiem do skraju lasu

W ten sposób docieramy do ruin zamku Rychleby, mijając po drodze kapliczkę - Svaty Antonin, następnie pięknie położoną wiatę na Certovy Kazatelny.
Symbolika w ruinach zamku Rychleby - Reichenštejn
Od ruin zamku idziemy bez szlaku Pod Dubovy Vrch a następnie wbijamy na szlak rowerowy  i osiągamy  miejsce Pod Reslovym Kriżem.
Od Reslovego Kriża /635 m npm/ odbijamy w prawo na szlak rowerowy zielony, w oddali widać już cel  naszej wędrówki: 
Wydaje sie blisko, ale to jeszcze jakieś osiem kilometrów. W Zalesi spotykamy niebieski szlak pieszy.
Zaczyna lekko padać - taki wiosenny kapuśniaczek - a my podchodzimy stokami Travnej  i Ostrego Vrchu a na końcowym odcinku już Borówkowej Góry /900 m npm/- najwyższego szczytu tej - środkowej części Gór Złotych.
Po drodze piszę sms do Franka - rozpal ognisko i wstaw na herbatę, bo dotrzemy już po ciemku 😄
Tymczasem to jednak my mimo zmęczenia byliśmy pierwsi. Rozpalamy ogień w siąpiącym deszczu, rozkładamy się w czeskiej wiacie.
Franek przyszedł grubo po 20.00 i zasiedliśmy na giętą z ognia, tu Franek bawi się swoją ... kiełbą 😄

W nocy zaczęło padać na całego. 
Poranek niedzielny - my się dopiero gramolimy, a menel oczywiście już spożywa 😁: 

Niestety, pogoda nie zachęcała już do wielkich wędrówek więc zeszliśmy najkrótsza drogą  do Javornika, przez Letiszte szlakiem zielonym (gdzie Franio miał zdaje się auto, jeśli dobrze pamiętam).
Serdecznie dziękuję menelowi za towarzystwo oraz Frankowi, że nie przestraszył się pogody i do nas dotarł, wspólne ognicho w padającym deszczu było genialne.