2010, lipiec
Karpniki stały się naszym kilkudniowym wytchnieniem pomiędzy turami radioterapii córki.
Znalazłem pewien postkolonijny obiekt z niedrogimi noclegami. Szwendaliśmy się nieco po samych Karpnikach.
zamek w Karpnikach jeszcze w remoncie
I ruina kościoła
Zaplanowałem wycieczkę na następny dzień po Rudawach. Z uwagi na osłabienie pacjentki-rekonwalescentki trasa nie mogła być długa, powinna być głównie w lesie i mieliśmy iść powolutku z częstymi postojami.
Wyszliśmy z Karpników w kierunku wschodnim ścieżką bez szlaku, tak, aby dojść do szlaków niebieskiego z czerwonym, w okolicy Rozdroża pod Jańską Górą. Tak się udało, chociaż może nie od razu i na wprost :-)
Kroki kierujemy pod Lwią Górę 718/, na którą wyłażę po skałach.
Następnie zakręcamy ku północy kierując się na Suchą Górę /610/ i do Zamku Bolczów.
Po zejściu zielonym szlakiem do doliny robimy postój obiadowo-zupkowy
Po przerwie kontynuujemy wygodnym zielonym szlakiem do Rozdroża pod Jańską Górą i dalej na Przełęcz Karpnicką. Stąd szosą wróciliśmy do Karpnik.
Korzystając z ładnej pogody mogliśmy powycieczkować również w kolejny dzień.
Tym razem wybrałem klasykę gatunku w Rudawach, mianowicie Sokoliki.
Podeszliśmy na luzie do Szwajcarki.
Stąd spacerkiem podeszliśmy na Krzyżną Górę /653/. W lesie nieopodal schronili się przed upałem młodzi "łojanci" i raczyli się umieszaną z sokiem wódeczką :-).
Potem powrót do przełęczy i weszliśmy również na Sokolik /643/:
To tyle krótkiego relaksu, trzeba było wracać do szpitalnej codzienności.
Z wyjazdu dzieci do dzisiaj pamiętają głównie...żaby 😁, których mnóstwo było na terenie naszego "Krokusa". Aha i ślimaki bez skorupy 😁