piątek, 14 maja 2021

Ostatnie przeczochranie tej zimy

 Karkonosze


2021, maj


Z doświadczenia wiem, że sobota wieczorem to niebezpieczny moment. Tu już za chwilę człowiek powinien się poświecić kolejny raz libacjom... ale wystarczy jeden nieopatrzny rzut oka na prognozę pogody, w takich na przykład Karkonoszach, żeby nic z tego nie wyszło.

Kolejny rzut oka musi być w takim razie na mapę: czego jeszcze żem nie widzioł? Otóż nie widziałem jeszcze pewnych miejsc ze skałkami, położonymi poza granicami KPN i poza siecią szlaków.

Trasę najlepiej zacząć w Borowicach i podążać na południe wzdłuż doliny Myji. Po kilku kilometrach podchodzenia dotarłem do miejsca, skąd już widać Szwedzkie Skały:

Wystarczyło przejść nad korytem Myji i nieco się cofnąć i wyszedłem na to widowiskowe acz odludne miejsce

W dole widać było Kaskady Myji

Niesamowite są te podwójne skały - rozcięte, rozerwane szczeliną. Warto było się tu przejść. Ale to dopiero początek atrakcji na dziś.

Odnajduję ścieżkę wiodącą w poprzek stoku i podchodzę dalej. Ścieżka jest taka, jak drzewiej bywało, zanim tu w górach wszystko wygładzono, uporządkowano, zagospodarowano, wyasfaltowano...

Odnalazłem miejsce, gdzie odchodzi nikły ślad wiodący do kolejnego punktu programu - ramienia zakończonego skałkami
Ptasiak /1046/
Tam z tyłu wyłaniają się Śląskie Kamienie, w końcu jestem już dość wysoko
Miejsce jest piękne właśnie na takie "odkrywki" się cieszyłem, ale nie myślałem, że będzie aż tak fajnie.
Teraz czas na coś trudniejszego. Muszę odszukać ścieżkę, która zaprowadzi mnie jeszcze wyżej. Pierwsze kilkaset metrów jakoś to szło, później zaczął się śnieg w swojej najgorszej odmianie. Śnieg kaszkowaty, rozmiękły, nienośny ale za to głęboki, coraz głębszy, aż do około 110 cm. Ślad ścieżki zaginął pod śniegiem i dalej szedłem "na czuja". "Czuj" okazał się być zwodniczy - wyszedłem zbyt wysoko ponad skały i za bardzo na południe. Czyli po prostu się zgubiłem po raz pierwszy. Musiałem się cofnąć, starając się ślizgać po powierzchni śniegu, niestety co jakiś czas wpadałem głęboko.
Wreszcie udało mi się wydostać w pobliże celu.
Białe Skały są mniej widokowe, bardziej ukryte, tajemnicze i zadziwiają formami...a niektóre z nich potrafią przyprawić o gęsią skórkę, np ta okropna, dziwaczna gęba:
gęba czy z innego kąta dziób okrętu w upartym rejsie na południe 
Byłem całkiem sam w cichym lesie, zupełnie pustym, ledwo było słychać jakąś aktywność ptaków. W tym czasie na Śnieżce czy Szrenicy zapewne tłoczyły się gromady ludzi. A mi aż zrobiło się nieswojo  -przyszło mi do głowy, co będzie, jeśli wpadnę gdzieś głęboko a noga zahaczy o gałąź...i pęknie kość...brrr. "Nic to", jak mawiał mój imiennik imć Wołodyjowski, trzeba iść dalej. Zszedłem do własnych śladów na ukos znowu mozolnie przekopując się przez śnieg i postarałem się odnaleźć boczną ścieżkę do kolejnego miejsca, które chciałem zobaczyć - Białego Domku. Jest biały, jest stary, niestety jest zamknięty.

Zszedłem niżej, żeby odnaleźć ścieżkę krawędzią PN, niestety, pogubiłem się ponownie. 
Gdzieniegdzie pojawiały się jakieś stare ślady rakiet, poszedłem jednak źle - za bardzo w górę - i "ścieżka" skończyła się w dziczy.  To był najgorszy odcinek, przeczochranie przez około 200 metrów w poszukiwaniu czegoś co będzie choćby śladem, możliwoscią przejścia. Był moment, ze próbowałem już nawet na czworakach, bo dosłownie co krok wpadałem w rozmiękły śnieg po pas. Niestety, na czterech ręce również wpadały w głąb :-) Kląłem w żywy kamień, teraz tak myślę, może trzeba było jednak podejść te 250 metrów do zielonego szlaku, pewnie byłoby łatwiej?
Po dojściu do ścieżki dyszałem z pięć minut.
A to jest właśnie "ścieżka" cały czas albo metr śniegu albo oparzeliska błotne po kostki, nie licząc wiatrołomów:
Po znalezieniu się w tym miejscu czekało mnie 3,5 km przejścia takim terenem, mimo stuptutów i całkiem niezłych butów pod koniec było już całkowite bagno w środku. Tak, to jest ciąg dalszy "ścieżki" :
Z najbliższej godziny nie mam zdjęć, po prostu nie miałem siły. A szkoda, bo było po drodze emocjonujące przejście przez potok Podgórna i żwawe podejście na stok Suchej Góry. 
Przez las wyszedłem nagle na całkiem przyzwoity odcinek wiodący od Wiaternej i Suchej Góry - tam zresztą też muszę się kiedyś pofatygować; tutaj było już tylko zwyczajnie męcząco, już bez czochrania do imentu.

Z ulgą powitałem szlak niebieski, którym podszedłem do Odrodzenia. W schronisku należał mi się choćby krótki odpoczynek, przegrupowanie sił, coś do jedzenia. Wycisnąłem wodę ze skarpet, zjadłem mało-wiela  i teraz mogłem zrobić już "zwykłą" turystyczną wycieczkę, bez czochrania przez zaspy, krzaczory i bezdroża. 
Wybrałem kierunek zachodni bo chciałem sobie spojrzeć w stronę Szyszaka Wielkiego. W drodze do Petrovki - pozostałości po odśnieżaniu, zaiste mieliśmy potężną zimę w tym sezonie:
Za plecami sylweta Małego Szyszaka:


Za Petrovką wiadomo, musi być trochę pod górę bo w końcu trzeba wyjść na 1414, Śląskie Kamienie
Pozdrowienia od ukraińskiego fryzjera Vladimira
Wielki Szyszak w zasięgu rzutu moherem, niestety dzisiaj już tam nie dojdę.
Śnieg, śnieg, śnieg, majowy śnieg.
A to jest dla mnie świetna fotka, bo idealnie widać w centrum kadru Pielgrzymy a poniżej nich Białe Skały, odwiedzone kilka godzin wcześniej z takim nakładem sił: 
Schodziłem szybko w stronę Przesieki, następnie skręcając w Szosę Sudecką, po drodze notując w pamięci możliwe odejścia na Suchą Górę i Skałki nad Przesieką, będą na przyszłą wizytę. 
Chętnie tu wrócę w tę względną "pustkę" pomiędzy obleganą Szklarską Porębą a zatłoczonym Karpaczem. Na pewno będzie świetnie, jak tej niedzieli.

6 komentarzy:

  1. Grunt, że wilcy nie zjedli :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda w części jak przedzieranie się w poszukiwaniu krzyża w Stołowych ;)
    ale samemu to i dusza na ramieniu zawsze,no i wiesz co ja myślę i jaki mam pomysł na Ptasie Skały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz wytrwałość ;) Ja bym zostawił takie błądzenie po lesie na okres bezśnieżny. Te mało znane skałki ładnie wyglądają.

    A zimą w tym roku była bardzo śnieżna. Pierwszy raz od dawna

    OdpowiedzUsuń
  4. Redzio bez śniegu to już nie to samo, to zwykły spacer po parku :-)

    OdpowiedzUsuń