niedziela, 20 sierpnia 1995

Beskid Niski wakacyjnie 95 cz.II

Beskid Niski


1995, sierpień



Po tych słodkich chwilach w Grabiu i okolicach przejechaliśmy do Chyrowej i zamieszkaliśmy w PTSM, które obecnie (2017) jest prywatnym agroschroniskiem "Pod Chyrową".
Wtedy postrachem miejscówki była koza, która zjadła mi część atlasu i w ogóle była nieznośna (koza po prawej).

Pewnie zwierzak już od dawna jest w swoim kozim piekle (albo może niebie? może zeżarcie mapy to liczy się jako plus...dla kóz?).
Cerkiew w Chyrowej w obiektywie Radzia:

Z Chyrowej zrobiliśmy wycieczkę samochodową po okolicy, zobaczyliśmy pierwszy raz Polany!


Zobaczyliśmy też Zyndranową i tamtejsze muzeum. Ale może tylko chatę żydowską, bo na stronie muzeum piszą, że w latach 1994-96 było nieczynne..? Coś mi tu nie gra.


Z pewnością byliśmy też w Dukli, tutaj kawałek ryneczku na klimatycznej fotce Radka.
Przy tej samej okazji odwiedziliśmy kilka innych ciekawych miejsc Pogórza Dynowskiego
Zamek Kamieniec, Odrzykoń. Położony nieopodal Krosna na sporej górce. Bardzo fajne, takie rasowe ruiny do straszenia

tutaj ździebko informacji dla zainteresowanych historią:
https://zamki.res.pl/odrzykon.php
Zabudowania przy zamku, też zabytkowe:

Oprócz tego genialny Haczów. No, kto nie widział kościoła w Haczowie, to nie widział drewnianej architektury w Europie. Jakimże nieprawdopodobnym cudem uchował się ten olbrzymi drewniany kościół przez 500 lat - nie rozumiem. 


No i jeszcze oczywiście wizyta w Bóbrce. 

http://bobrka.pl/pl/o-muzeum
Ach, ten zapach węglowodorów i bitumów szczególnie w upale, polecam
(Teraz jak widzę na stronie - muzeum silnie się rozbudowało, może warto wrócić.)

Któryś z dni w Chyrowej poszliśmy szlakiem w stronę Dukli. 
Krótka parokilometrowa w teorii wycieczka w naszym wykonaniu zamieniła się w kolejną "zgubkę", to już stało się naszą tradycją. 
Jakoś strasznie późno po kluczeniu w lesie i w Dolinie Iwielki dotarliśmy w końcu do Pustelni św. Jana. Zdjęć nie ma, może poszło coś nie tak z aparatem albo się też zgubił. 

Inną wycieczkę wymyśliłem na szeroki szczyt Polana /651/. Ta wycieczka kojarzy mi się nieodparcie z poszukiwaniem na zboczach Danii miejsca na postawienie klocka i liścia łopianu  takie przeżycia pamięta się po 22 latach! Obecnie gdzieś tam w tym rejonie jest wyciąg i śmigają narciarze...  Muszą uważać...
A tu już na Polanie, widoczek pewnie w stronę Kątów.
Grzbiet Łysej Góry /641/ 

Pierwowzór kijka trekingowego:

No i potem przez Kąty i Myscową wrócilim do Chyrowej. 

W Chyrowej na polu palilim "ukraińskie ogniska" a może tylko tak potocznie je nazwalim ;-)))
w samej rzeczy chodziło o to, że nie rąbie się drew, tylko rozpala się ognisko z całych drzewek, i w miarę, jak się spalają, wsuwa się coraz dalej te końce. 
Jakiś ciężko i szczęśliwie nawalony pogranicznik opowiadał mi wtedy przy jednym z takich ognisk, jak to sobie strzelają przez granicę z kałachów ze stroną pratiwpołożną czyli z Ukraińcami ? (sowieckimi Ukraińcami zapewne) na zmianę, oczywiście miało to miejsce bardziej na wschód bo tutaj granica oddziela nas od Słowacji.

Teraz mam pewną zagwozdkę: nie pamiętam mianowicie dokładnie, czy spaliśmy na campingu w Iwoniczu-Zdrój, czy skleiło mi się to z poprzedniorocznym pobytem? 
Ale gdzieś tam mi świta, że na jakieś dwie noce zlądowaliśmy w tym zrujnowanym przybytku. 

Z pewnością świadczyłoby o tym poranne zdjęcie z wycieczki na Cergową /716/, dokąd dotarliśmy szlakiem przez Lubatową
Ten szczyt to jedno z tych miejsc, do których muszę z pewnością powrócić. 

No i oczywiście pamiątkowe foto ze szczytu, niezwykłe wrażenie robi w szczególności to północne urwisko. 

Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Tyle a tyle miał wtedy człowiek urlopu i już, migiem wszystko wykorzystane.

Pewnego dnia musieliśmy zakończyć ten pobyt. Był dla mnie ważny, skoro tyle do dziś pamiętam. 
A pojechaliśmy dalej na północ. 
Po drodze jeszcze na Podkarpaciu, dorzucę jeden z ważniejszych w Polsce, porównywalny z naszym wielkopolskim parkiem etnograficznym - skansen w Kolbuszowej (niedawno 2016 kręcono tam "Wołyń").
Ale jednak jakoś mało jestem podekscytowany tutaj :-):
No ale dziewczynom najwyraźniej podoba się rustykalny klimat:



No i "to by było na tyle" z 1995 roku.

(Oczywiście piękne czarno-białe fotki są autorstwa Radeczka, a te zwykłe kolorowe - moje).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz