sobota, 6 stycznia 2024

Wokół Walimia

 Góry Sowie


2024, styczeń


Skromny wypadzik na początek roku aby zaznać nieco śniegowych klimatów. Zebraliśmy się z poznanymi w poprzednim miesiącu Dorotką i Piterem na jednodniową przechadzkę po okolicach Walimia. Żeby nie było za krótko i nudno wymyśliłem zgrabną pętelkę.

Do  Walimia dotarliśmy wcześnie jak na dojazd z Poznania. Byliśmy pierwsi na szlaku żółtym prowadzącym na początek przez Barani Dół.


Przez Jelenią Polanę wyleźliśmy na Małą Sowę

Była naprawdę przyjemna pogoda, lekki mrozik, śnieżek, taką zimę można lubić. Nic dziwnego, że humory dopisywały:
Jeszcze kwadransik i wyszliśmy na szczyt. Tym razem było pustawo, turyści mieli tu dopiero dotrzeć. 
Zrobiliśmy we  wiacie mały postój na jedzonko, przy okazji naprawiając jeden z kijków Doroty. I to za pomocą elektrycznej wkrętarki!
Wiadomo, jeszcze selfiak z wieżą:
Schodziliśmy pozaszlakowo doliną Srebrnej Wody a potem jakoś tak na szagę do Rzeczki i dalej do Rzeczki Górnej.
Szału z tą pogodą nie było no ale zawsze fajnie połazić
Bardzo ładny widok na masyw Sowy z tego miejsca na czarnym szlaku

Po krótkim czasie doszliśmy do obiektów Osówki, odwiedzając między innymi tzw "Kasyno"
Jak to przy chodzeniu na lekko, które wg mnie nie jest takim prawdziwym trekkingiem :) szybko robiliśmy kilometry po stokówkach najpierw obchodząc Soboń a potem także Jagodziniec. Gdzieniegdzie trafiały się lodowe pułapki, aż wreszcie na podejściu na Przełęcz Marcową /715/  musieliśmy uzbroić się w raczki.
Koło wiaty jakaś grupka paliła ognisko, robiła kichy na patyku i nasz Piotrek też się załapał. Łakomczuszek!
Stąd już naprawdę ostatnie podejście dnia - na Włodarza. Po drodze widoczek - po prawej Borowa, po lewej Waligóra (w chmurze)
idziemy, idziemy

I po kilkunastu minutach jesteśmy, Włodarz /811/
Pamiątkowe fotki, Dorota gdzieś się zapodziała w lesie
Piotrowi cały czas dopisywał humor
Trochę wygłupów ale trzeba iść dalej, zeszliśmy jeszcze na Przełęcz pod Moszną, sprawdzam zatem, czy wszystko w porządku z moją
No a tu na zejściu to już było prawdziwe lodowisko, bez raczków ani rusz:

Dzięki raczkom sprawnie i bezpiecznie zeszliśmy do Walimia. I pomyśleć, że niektórzy jeszcze dotąd zimą pytają czy brać raczki XD
Takie to szybkościowe obejście na początek stycznia, tymczasem mamy już luty i nic się nie udało nowego :(


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz